Miło nam zaprezentować czytelnikom GIG-anta literacki debiut Jagody Hoffmann, 10-letniej uczennicy golińskiej szkoły podstawowej. Jagoda jest też autorką ilustracji do swojego opowiadania. Historia ta rozpoczęła się w czasie teraźniejszym. W pewnej wsi mieszkała dziewczynka o imieniu Zosia.
W jej domu nie działo się nic szczególnego. Zosia odrabiała pracę domową, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. To byli jej przyjaciele, Wiktor i Damian.
- Co wy tutaj robicie?- zapytała Zosia.
- Zapomniałaś o naszym projekcie na konkurs?- spytał Wiktor.
-Nie, ale teraz robiłam lekcje - odpowiedziała. Chwilę potem zabrali się do pracy. Mieli też czas na dokończenie pracy domowej i obejrzenie filmu.
- Zosiu, pomóż mi natychmiast z tymi pudłami - powiedziała mama Zosi.
- A po co pani je wynosi?- dopytuje się Damian.
- Organizuję wyprzedaż garażową. Też możecie pomóc i przynieść te pudła ze strychu, chłopcy -odpowiedziała. Po dłuższej chwili Zosia zaprowadziła wszystkich na piętro, gdzie znaleźli... dziurę w suficie i wystającą drabinę. To była droga na strych. Weszli po drabinie na górę. Znaleźli tam małą drabinę, pudła, skrzynie i mnóstwo puszek farby. Pudła były strasznie ciężkie, więc dzieci postanowiły odłożyć je na bok. Gdy wchodzili po następne przedmioty, przez chwilę było słychać dziwne chichoty. Dzieci zastanawiały się, skąd dochodzą te dźwięki. Czy to ze skrzyni z zabawkami, a może ze starej szafy? Wkrótce pod nogami zauważyli dziwnego potworka z ołówkiem w ręku, który mierzył co najmniej dziesięć centymetrów. Wyglądał jakby ktoś go niestarannie narysował w dziesięć sekund. Wypowiadał niezrozumiałe wyrazy i ciągle się do nich uśmiechał.
- Kim ty właściwie jesteś? - zapytał Damian. Potworek szybko sięgnął po słownik i powiedział:
- Mam na imię Bazgroł. Siedzę na tym strychu około trzech lat. Narysował mnie jakiś rysownik moim magicznym ołówkiem. Wiktor, żeby sprawdzić, czy ten ołówek naprawdę działa, wyrwał go Bazgrołowi z rąk i zaczął rysować najdziwniejsze stworzenia, jakie kiedykolwiek widziano. Niespodziewanie wszystkie rysunki chłopca ożyły.
-Czy wiesz, jak je zlikwidować? - dopytuje się Zosia.
- Wiem. Wystarczy zmazać je gumką!- odpowiedział Bazgroł i zmazał wszystkie potwory Wiktora. Po wielu dniach mama Zosi znalazła w pustym pokoju Bazgroła. Potworek narysował sobie łóżko, lampę i półki. Zosia razem z przyjaciółmi odwiedziła go i zaczęła planować powrót Bazgroła do miasta potworków, które nazywał Stworkolandią. Potworek bardzo tęsknił za przyjaciółmi i opowiadał, jaka piękna to kraina.
- W Stworkolandii jest kolorowo, a z drzew spadają magiczne kryształy. Zamiast mydła używamy czekolady, natomiast tęcza zastępuje cukier - mówił Bazgroł. Wiktor postanowił pomóc Bazgrołowi i skontaktował się z jego przyjacielem. Ten przysłał dla niego papierobus, czyli autobus z papieru. Chłopcy wynieśli bagaże i wszyscy razem ruszyli w daleką podróż. Gdy dotarli na miejsce, ujrzeli piękną krainę. Była to Stworkolandia. Z pomocą jednorożca odnaleźli dom Bazgroła. Stworek był bardzo szczęśliwy z powodu powrotu do domu. Podarował dzieciom magiczny ołówek na wieczną pamiątkę.
Prosimy o opinie na temat tego utworu. Zachęcamy też do przysyłania do naszej redakcji własnych literackich próbek. W końcu kultura to nie bzdura!
731