Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

XXI wiek, obok całego swojego uroku i cywilizacyjnego postępu, przyniósł również zjawiska negatywne, zwłaszcza w kwestii problemów natury psychologicznej. Rozmowa z p. Darią Kornobis, pedagog szkolną obu golińskich szkół, być może pomoże naszym czytelnikom zrozumieć podłoże tych zjawisk.

 

GIG-ant: Z jakimi fobiami spotyka się pani w swoim życiu zawodowym najczęściej, a z jakimi najrzadziej?

D. K.: Nie umiem powiedzieć, z jakimi fobiami  nie mam do czynienia. Rzadko spotykam się z fobią szkolną. W ciągu siedemnastu lat miałam dwóch takich uczniów, którzy mieli zdiagnozowaną fobię szkolną, lecz to są rzadkie przypadki. Natomiast trzeba też się liczyć z tym, że często ta fobia szkolna jest traktowana przez osoby dorosłe tak, że dziecko symuluje, bo nie chce iść do szkoły. Przed wyjściem do szkoły boli go brzuch, ale jeśli rodzić pozwoli mu zostać w domu, to ten brzuch przestanie go boleć po paru godzinach i wtedy  podejrzewamy, że dziecko symuluje. To jest bardzo trudne do zauważenia i trudna jest też trafna diagnoza.

GIG-ant: Jakie podłoże mają fobie? Skąd się biorą?

D. K: Przede wszystkim może być to podłoże rodzinne, konflikty w domu, zbyt wysokie wymagania ze strony rodziny. Dziecko może czuć się niedowartościowane lub ciągle widzi u siebie jakieś minusy. Mogą też to być nadmierne ambicje, brak wsparcia, zmiana szkoły. Od tego typu rzeczy, takich małych, drobnych, to się właśnie zaczyna. Przeradza się to w coraz większy lęk i objawia się sygnałami psychosomatycznymi. Takimi sygnałami mogą być bóle, gorączka, wymioty, nadmierny pot, wszelkiego rodzaju wysypki, czasem niemoc mówienia, zadyszka. Te objawy, jeśli dziecko zostanie w domu, po jakimś czasie zanikają. Najczęściej te objawy są przez cały czas chodzenia do szkoły.

GIG-ant: Jak sobie z tym radzić?

D. K.: Każdą fobię trzeba oswoić. Aby uporać się ze strachem, konieczna jest terapia psychologiczna. Najlepiej jest,  kiedy tą terapią objęta jest cała rodzina. Bardzo duży wpływ ma kontakt dziecka z rodzicami. Jeśli rodzic zapewnia dziecku poczucie bezpieczeństwa, wspiera go, rozumie, to dziecko łatwiej wyzbywa się lęku. Podczas terapii, która - jak mówiłam - jest konieczna, dziecko może nauczyć się ćwiczeń relaksacyjnych, jak się rozluźnić. To wszystko musi zachodzić małymi kroczkami, lecz to nie jest tak, że dziecko ma nie chodzić do szkoły, tylko ma nie być do tego zmuszane i musi mieć wsparcie w rodzinie podczas leczenia.

GIG-ant: Co się zmieniło na przestrzeni lat, że młodzież coraz częściej sięga po używki?

D. K.: Przede wszystkim dostępność. Rzeczywiście jest taka moda, żeby zaistnieć wśród rówieśników, że zapalę, wypiję alkohol czy zażyję jakiegoś narkotyku. Jest to wielkie zagrożenie, ponieważ większość korzysta z tego bez świadomości, jakie może mieć to konsekwencje. Samotność, wpływ rówieśników, chęć zwrócenia na siebie uwagi może powodować sięganie po używki. Jest to taki krzyk, wołanie o pomoc ze strony dziecka. Jeżeli rodzice nie zajmują się dzieckiem, to oczywiste jest, że wtedy brakuje mu kontaktu z rodzicem, zwyczajnej rozmowy. Zazwyczaj wtedy dziecko dokonuje złych wyborów, aby zwrócić na siebie uwagę rodzica. Często też te zachowania wynikają z głupoty i niewiedzy młodzieży. Bo słyszeli, że po używkach jest fajnie i przyjemnie...W rzeczywistości wcale tak nie jest. Kolejną rzeczą, która pcha młodzież do takich wyborów, jest postęp cywilizacji. Wszyscy porozumiewają się za pomocą czatów, portali społecznościowych, telefonu. W zasadzie oznacza to brak  naturalnego kontaktu z inną osobą.

GIG-ant: Coraz częściej słyszy się o wypadkach bawiącej się młodzieży. Jak temu zapobiegać?

D. K.: Powinno się z dzieckiem dużo rozmawiać o konsekwencjach. Trzeba dużo mówić, podawać przykłady i argumenty, aby wam się zapaliła w końcu ta czerwona lampka. Warto stawiać sobie granice, aby łatwiej można było odróżnić dobro od zła. Najlepszą podstawą jest zaufanie oparte na szczerości. Ważna jest relacja z rodzicem, żeby ona nie była też taka partnerska, tylko aby jednak rodzic był nad dzieckiem, nie żeby pokazać swoją wyższość, tylko aby mimo wszystko pomóc dziecku w wyborach czy podejmować decyzje.

GIG-ant:  Dlaczego ten kontakt rodzic-dziecko nie jest taki, jak powinien być?

D. K.: Może dlatego, że jest coraz mniej rozmów, większy pęd życia, pewnego rodzaju zmęczenie, zdenerwowanie. To jest takie tłumaczenie rodziców, że mają prawo być zmęczeni. Z drugiej strony gdy dorosły próbuje nawiązać kontakt, to dziecko odpowiada tak jakby na odczepnego, bo się czegoś dopatruje. Fakt też jest taki, że rodzice pytają tylko o szkołę. To też nie jest dobre, to jest tylko taka rozmowa na zasadzie krótkiego wywiadu. Tego typu sytuacje, brak kontaktu, rozmowy powodują zacieranie się kontaktów i tak zwany konflikt pokoleń.

GIG-ant: Czy jednym z tych powodów konfliktów może być narzucanie idei, które rodzice uznawali w dzieciństwie?

D. K.: Na pewno tak. Rodzice,  działając  jednak w wierze dobra swoich dzieci,  narzucają to swoje zdanie. Rodzic ma prawo nakierować, lecz nie narzucać swojego  zdania. Faktycznie,  najczęściej rodzice chcą narzucić wybory swoim dzieciom i to wcale nie jest dobre.

Tomek Jankowski, 07.06.2014 23:51
0,

1844


Komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego wpisu.

Dodaj komentarz