Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Dziś druga odsłona naszego nowego cyklu. Poniżej tekst autorstwa Julii Szwałek.

Rozdział Niezidentyfikowany

 

W oku wroga

 

Gandalf przeczuwał, że już niedługo, nawet wcześniej niż można byłoby się tego spodziewać, nastaną złe dni. W powietrzu, wodzie górskich strumieni, magii ognia, promieniach budzącego się słońca i szczególnie nieprzeniknionych ciemnościach, czuł przebudzające się siły Saurona. Wiedział, że nie ma czasu do stracenia.

            Postanowił, udać się do Minas Tirith, miasta-twierdzy leżącej w Królestwie Gondoru, na południe od Rohanu i na zachód od Mordoru, tuż nad Zatoką Belfalas. Tam miał spotkać się z dwudziestym czwartym namiestnikiem rządzącym Gondorem - Turgonem.

            Wiedział, że krasnoludy i Bilbo nie radzą sobie, poczuł lęk, jednak ani na chwilę nie pomyślał o tym, by zawrócić. Chodź był świadomy tego, że to właśnie Bilbo ma Jedyny Pierścień, który obudził Saurona ze spoczynku. Obawiał się, że Góra Przeznaczenia, odzwierciedlająca siły Czarnego Władcy, znów zacznie wybuchać ogniem.

            Gandalf bez chociażby jednej chwili wytchnienia, spieszył na spotkanie z Turgonem. Jednak, nie przewidział tego, że będzie mu dane, zmierzyć się z Władcą Ciemności. Sauron ujawnił mu się pod postacią czerwonego, otoczonego płomieniami oka bez powiek, z kocią źrenicą na czarnym tle. Gandalf skazany był na walkę z Czarnym Władcą, nie miał żadnego awaryjnego wyjścia.

            Piorun strzelił w pustkowia, które przemierzał Gandalf. Światło ukazało się tylko na chwilę, a później znikło równie szybko i niespodziewanie, co rumak czarodzieja. Gandalf stał sam, ubrany w kapelusz z szerokim rondem i długi płaszcz. Przez ułamek sekundy wszystko się zmieniło, wiatr wiał coraz mocniej. Przyniósł za sobą pustynne piaski, które wprowadziły Gandalfa w obłęd. Sauron bawił się nim tak, jakby za pomocą sznurków kontrolował jego ruchy. Jednak, Władca Ciemności nie miał żadnych sznurków, miał coś znacznie silniejszego, niezwyciężoną moc, moc tak potężną, by zamienić cały świat w prochy zła.

            Gandalf był tam, gdzie panowały ciemności, czyli nie wiadomo gdzie i dlaczego. Sauron odebrał mu całą jego moc, (znaczy tak mu się tylko wydawało). Wyczerpany, wsłuchiwał się w łomotanie ciszy w ciszę.  Usłyszał bicie serca i wolny, melancholijny oddech, od razu rozpoznał swego przyjaciela Alatara, zaginionego wiele lat wcześniej. Wsłuchał się bardziej, głębiej i wiedział, że wraz z nimi jest jeszcze Pallando.

            Nagle zaczął wymawiać słowa w nieznanym języku, brzmiały one jak czar, i magią były. Z jego laski wydobył się płomień, który oświetlił nieprzeniknione głębie. Pallando i Alatar owładnięci przez Saurona zaczęli przeistaczać się z Czarodziejów Błękitnych na Rubinowych. Wtedy skały zaczęły się kruszyć, żaden z czarodziei nie wiedział co się dzieje, mimo połączeniu swych mocy nie byli wstanie pokonać Pana Ciemności.

            I nagle wszystko wróciło do normy, całe to zdarzenie pozostało niewyjaśnione. Sam Gandalf nie potrafił tego wytłumaczyć, zastanawiał się tylko, czy jego dawni przyjaciele są teraz pod panowaniem Saurona, czy byli tam naprawdę, i czy aby na pewno nie postradał zmysłów, w co mimo wszystko wątpił. W ciągłych rozmyślaniach, czym prędzej udał się do Minas Tirith, na spotkanie z Turgonem.

Julia Szwałek

Tomek Jankowski, 25.03.2014 13:57
0,

1140


Komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego wpisu.

Dodaj komentarz