Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Rozmowa z Kamilem Bednarkiem, którą redakcji GIG-anta udało się przeprowadzić po występnie artysty w Jarocińskim Ośrodku Kultury 14 listopada br.

GIG-ant: W jaki sposób i kiedy odkryłeś swój talent do śpiewania i tworzenia muzyki?
Kamil Bednarek: Pierwsze moje starcia z muzyką miały miejsce, kiedy miałem 5 lat. Wtedy rodzice wysłali mnie do ogniska szkolnego, gdzie uczyłem się grać na organkach elektronicznych. Bardzo mi się to spodobało. Pamiętam czasy, kiedy tata wychodził z pokoju, wtedy potajemnie zaczynałem grać. Ja tak naprawdę tego talentu do końca nie odkryłem. Można go zawsze szlifować i codziennie odkrywać na nowo. Wiem, że jest jeszcze dużo rzeczy, których mogę się nauczyć, choćby sam głos. W domu śpiewam zupełnie inaczej niż na koncertach, bo na koncertach mnie za bardzo ponosi. Nie umiem wtedy wydobyć tej barwy, którą mogę zrobić w domu, kiedy jest cicho. Moje pierwsze ważniejsze odkrycia miały miejsce podczas wygrywania konkursów. Wtedy mówiłem sobie: ,,Fajnie, może coś z tego będzie”. Zacząłem w to mocno wierzyć. Gdy założyłem zespół, każde zwycięstwo było dla nas motywacją do kolejnych działań.

GIG-ant: Co zainspirowało cię do tego, żeby tworzyć akurat muzykę reggae?
K.B.: Mając 15 lat, potrzebowałem zmiany w swoim życiu. Pamiętam, że właśnie reggae bardzo mi pomogło na nowo sobie poukładać hierarchię wartości i tego, co jest w życiu ważne. Zacząłem się cieszyć małymi rzeczami i na nowo budować swój światopogląd. Z ,,góry” przychodziły same fajne rzeczy. Od tamtej pory jestem zakochany w tym gatunku muzycznym, który potrafi we mnie obudzić tak silne emocje, że mogę zamknąć oczy, odpłynąć. To była potrzebna mi zmiana. Mój przyjaciel pokazał mi kilka utworów. Później już sam zacząłem szukać, pogłębiać wiedzę. Dopiero po roku słuchania muzyki reggae zacząłem słuchać Boba Marley'a. Wtedy oszalałem na punkcie tej muzyki.

GIG-ant: Skąd bierzesz energię na koncertach, w jaki sposób udaje ci się nią nas zarazić?
K.B.:
Odbijam od was tę energię. To jest coś na zasadzie tenisa: ,,Ty serwujesz energię, ja ją odbijam mocniej. Ty ją odbijasz, to ja też ją muszę odbić. To jest taki mecz energii od początku do samego końca koncertu”. Jak widzę tylu ludzi przed sobą, którzy się uśmiechają, automatycznie mnie to nakręca.

GIG-ant: Z tego co wiemy, przerwałeś naukę, żeby móc skupić się na muzyce. Czy chcesz kontynuować naukę, a może już do niej wróciłeś?
K.B.: Skończyłem szkołę wcześniej, nie pisałem matury. To bardzo kolidowało z tym, co robiłem. Miałem taki czas, którego nie mogłem zostawić na później. Niestety, w naszej branży jest tak, że jeżeli otrzymałeś złoty czas, to albo go dobrze wykorzystasz, albo kiedyś będziesz żałować, że tego nie zrobiłeś. W dzisiejszych czasach, nawet jeżeli zdobywamy wykształcenie, uczymy się i tracimy tych kilka lat na naukę, nie zawsze udaję nam się robić to, co chcemy, co sprawia nam przyjemność. Często wyjeżdżamy za granicę, bo ten kraj nie stwarza możliwości. Tak samo jest z muzyką. Więc ja uczę się życia codziennie. Uczę się tego, jak dojść do perfekcji w śpiewaniu. Myślę, że przyjdzie taki czas, że wrócę do tego. Na razie poświęciłem wszystko muzyce. Czasami przeglądam ciekawostki, które mnie interesują ,,Ale uczyć się matematyki.. to raczej nie :)”

bednarek

GIG-ant: W 2010 roku wziąłeś udział w programie ,,Mam talent”. Czy ten program zwiększył twoją popularność i udział w nim był początkiem wejścia w świat wielkiej kariery?
K.B.: Wtedy graliśmy już 3 lata. Tak naprawdę dzięki temu programowi widziała mnie cała Polska. Nie ukrywam, mieliśmy część swoich fanów. Jeździliśmy na różne konkursy, ale nigdy nie na taką skalę. Ja nawet nie marzyłem o tym, żeby mieć aż tylu fanów. Ten program był jednym z punktów kulminacyjnych w pracy naszego zespołu.

GIG-ant: Wiem, że spełniło się jedno z twoich największych marzeń, czyli podróż na Jamajkę. Czy po tej wyprawie zmieniło się coś w twoim życiu?
K.B.: Wylot na Jamajkę, gdzie mogliśmy grać z muzykami Boba Marleya, Shaggy’iego był dla mnie przeżyciem. Nie wierzyłem w ogóle, że tam jestem. Nauczyłem się, że nie wolno wstydzić się emocji na scenie, trzeba je pokazywać. ,,Im ciszej, tym ładniej”- to także jedna z moich lekcji na Jamajce. Jestem fanem prostych rzeczy i zawsze będę. To utwierdziło mnie w tym, że to co najprostsze jest właśnie najlepsze, ma największą moc przekazu.

GIG-ant: Niedawno w programie telewizyjnym ,,Świat się kręci” wystąpiłeś z Gentlemanem, co jak przyznałeś, również było Twoim marzeniem. Czy jest jeszcze jakiś artysta, z którym chciałbyś wspólnie zaśpiewać?
K.B.: Nigdy nie zastanawiałem się nad tym głębiej. Gentleman to jest największe dotychczasowe marzenie muzyczne.

GIG-ant: Jesteś bardzo młodym artystą. Masz na swoim koncie sporo nagród, wydałeś już kilka płyt. Jak udało ci się osiągnąć to wszystko w tak krótkim czasie? Czy szykujesz kolejne niespodzianki w postaci nowych płyt w najbliższym czasie?
K.B.: W grudniu wchodzimy do studia, gdzie rozpoczniemy nagrywać płytę. Najpierw jednak muszę ją napisać. Przeważnie jak czuję presję, to siadam i piszę. Później tylko wystarczy wejść i nagrać.

GIG-ant: Dzięki za rozmowę. Do zobaczenia, mamy nadzieję, że już niedługo na którymś z twoich koncertów.

Gracjana Błażejewska & Ola Kubacka

Tomek Jankowski, 02.12.2014 21:11
0,

794


Komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego wpisu.

Dodaj komentarz