Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

O niektórych książkach zapominamy, o innych nie. Jedne zmieniają coś w naszym życiu, z kolei drugie odkładamy zaraz po przeczytaniu i już nigdy do nich nie wracamy. „Złodziejka książek” Markusa Zusaka ma w sobie coś takiego, że pozostawia cząstkę siebie w nas, która lokuje się w głębi duszy i tam już zostaje.
„Jak niemal każde nieszczęście historia zaczęła się szczęśliwie.”
Marcus Zusak pokazał śmierć w dość specyficzny sposób, dał jej szansę opowiedzenia historii, która pokazuje miłość i przemijanie. Śmierć często pojawia się zbyt szybko, przemierza świat i zbiera kolejne dusze. Jednak są też tacy, którzy odchodzą, bo kochali życie.
Śmierć, strata, rozpacz, a gdyby nie one byłoby zupełnie inaczej.
Lisel Meminger pierwszą książkę ukradła na pogrzebie swojego brata, następne z płonącego stosu nazistów, a jeszcze inne kradła wchodząc do biblioteczki przez otwarte okno, które otwarte było dlatego, że złodziejka potrzebowała tych książek o wiele bardziej, niż ich właścicielka.
Czytała cudze historie, by stworzyć swoją.
A ludzie... „Ignorowali fakt, że na końcu podróży czeka ich nowa wersja starych problemów.”
„Złodziejka książek” to bardzo refleksyjna książka. Myślę, że każdy powinien się z nią zmierzyć. GORĄCO POLECAM.

Julia Szwałek

Julia Szwałek, 18.01.2015 21:50
1,

495


Komentarze:

#1. ula: 21.01.2015 21:47

Widziałam film- niezły, ale książka fantastyczna.

Dodaj komentarz