Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Jak każdego jesiennego popołudnia wybrałam się na przechadzkę po Koźminie. Mimo że godzina była wczesna, na dworze panowała przerażająca ciemność. Niby ten spacer był jak każdy inny, ale jednak dziś czułam się inaczej. Wrony wydawały z siebie głośne dźwięki, a w krzakach słychać było cokolwiek podejrzany szum. Nie zważając na to szłam dalej, wmawiając sobie, że to kwestia podejścia, interpretacji...
Niestety, moje negatywne wyobrażenia nasilały się. Wyobrażenia, tak, bo miałam nadzieję, że wszystko tylko mi się wydaje. Już chciałam zrobić kolejny krok, gdy nagle poczułam uderzenie w tył głowy. Powoli spadałam, a ból rozprzestrzeniał się po całym moim ciele. Zapadłam w ciemność.
***
- Niech się pani uspokoi i opowie wszystko po kolei. - detektyw Dłużak próbowała uspokoić płaczącą matkę.
- Jak mam być spokojna?! Czy pani by była, jakby pani jedyna córka zaginęła?
- Oczywiście że nie, ale w emocjach nie jest pani w stanie normalnie ze mną porozmawiać, a pewne kwestie musimy wyjaśnić. Zacznijmy może od tego, czy próbowała pani kontaktować się z jakimiś znajomymi córki, bo kto wie, może została u któregoś z nich na noc.
- Dzwoniłam do jej przyjaciółki Magdy, ale dowiedziałam się, że od jakiegoś czasu nie mają zbyt dobrych relacji.
- A czy córka miała jakiś wrogów?
- Hmm... raczej nie. A mam z Milą bardzo dobry kontakt,mówiła mi o wszystkim. W sumie, w ostatnim czasie, jej były chłopak zaczął zachowywać się wobec niej toksycznie. Mila żaliła mi się, że ją śledził czy coś takiego. Nigdy go nie lubiłam, zadawał się z nie wiadomo kim. Jeśli on jej coś zrobił, to nie daruję mu tego. Filip Wierzgoń- niech go lepiej pani dobrze sprawdzi, bo jakoś mu nie ufam.
- Dobrze, skontaktuję się z panią w sprawie dalszego śledztwa, na razie - myślę - najlepszym rozwiązaniem będzie, jak pani wróci do domu i poczeka. Kto wie, może córka lada moment wróci. A ja w tym czasie sprawdzę tego chłopaka.
W zasadzie sprawa wydaje się być taka, jak większość związanych z porwaniem, ale jednak coś skłoniło detektyw Dłużak do zagłębienia się w nią bardziej. Sprawdzając akta chłopaka natknęła się na nieciekawe fakt y- miał na karku już kilka kradzieży z rozbojem oraz sprawę w sądzie odnośnie handlowania narkotykami. Znalazła adres chłopaka i udała się do niego.
Dojechała w dziesięć minut. Szybko wyszła z samochodu i zapukała do dużych drewnianych drzwi. Po chwili ukazała się w nich kobieta w średnim wieku, w starannie spiętych włosach i schludnym ubraniu.
- Dzień dobry! Nazywam się Wiktoria Dłużak, jestem detektywem. Zajmuje się sprawą zaginienia osoby, z którą pani syn miał wiele wspólnego. Mogłabym porozmawiać?
- Czy chodzi o Milę?- spytała kobieta, ku zdziwieniu detektyw.
- Yhm.. no tak, ale lepiej wejdźmy i porozmawiajmy na spokojnie.
Zaczynało się ściemniać, gdy Wiktoria wracała z rozmowy z matką Filipa. Dowiedziała się paru rzeczy, jednak żadna nie mogłaby w jakikolwiek sposób ułatwić dochodzenia. Jedyne co może być dość istotne, to fakt, że w czasie porwania chłopak przebywał w domu. Hmm, czyli ma alibi i to dość konkretne - pomyślała. Co nie znaczy oczywiście, że nie miał z tym nic wspólnego...

***
Nie do końca wiedziałam, gdzie aktualnie jestem i co się stało ostatnio. Chciałam zobaczyć, gdzie się znajduję, jednak słońce dostające się do pokoju oślepiło mnie. Przetarłam oczy i podjęłam kolejną próbę spojrzenia na pomieszczenie. Było całkiem puste i nie było tam nic, poza krzesłem, na którym właśnie siedziałam.
***
- Kiedy ostatni raz widziałeś Milę? - detektyw siedziała naprzeciwko jasnowłosego chłopaka, który nerwowo bawił się rękawami swojej bluzy; patrzyła na niego wnikliwie, co musiało jeszcze bardziej wprowadzać go w zakłopotanie.
- Yhm..nie wiem, chyba z tydzień temu.- odpowiedział bez przekonania, unikając świdrującego go wzroku Wiktorii.
- Tydzień temu? A to ciekawe, bo podobno chodzicie do jednej szkoły. Jak to możliwe, że nie widziałeś jej przez tyle czasu? - powiedziała jeszcze uważniej przyglądając mu się.
- Nie interesuje mnie ona. Nie zwracam na nią uwagi. Ile razy mam powtarzać, że nie wiem, kiedy widziałem ją ostatni raz .- powiedział, nadal z opuszczoną głową.
- Widzę, że raczej z tobą nie dojdę do porozumienia. Czy masz coś wspólnego z jej zniknięciem? - powiedziała donośnie. Wtedy oczy chłopaka z podłogi przeniosły się na Wiktorię. Wpatrywał się w nią bez słowa, bo chwili powiedział:
- A czy wyglądam na takiego, co by miał?
- Jej matka uważa,że zachowywałeś się wobec niej dziwnie, że tak powiem. W ostatnim czasie nawet próbowałeś ją śledzić.
- Ona jak zwykle przesadza. Zawsze taka była, wyolbrzymiała małe sprawy tak, żeby wyszło na jej korzyść. To ona za mną latała , nie mogła pogodzić się z zerwaniem. Ja jej nic nie zrobiłem. - powiedział i znowu opuścił wzrok.
***
Nie wiem, ile tak siedziałam. Przestało to mieć znaczenie, gdy się tu znalazłam. Nagle do pomieszczenia weszła jakaś osoba, nie umiem określić kto to, jest tutaj zbyt ciemno, do tego ma na sobie kaptur. Podeszła do krzesła, na którym siedziałam i jednym ruchem, bez słowa, rozwiązała sznur, którym byłam do niego przywiązana. Gdy delikatnie dotknęła mój nadgarstek, zauważyłam coś błyszczącego na jej ręce. Kojarzyło mi się z czymś, z kimś... Zauważyła chyba mój wzrok, bo szybko cofnęła rękę, odwróciła się i wyszła. Zostawiając mnie w oszołomieniu.
***
Rozmowa z chłopakiem dała Wiktorii jasno do zrozumienia, że nie może być taka pewna, że jest on bez winy. Widać było, że unika pytań o nią, ale równocześnie wydaje się być arogancki i pewny swoich racji. Na pewno nie przejmował się zaginięciem dziewczyny, w odróżnieniu od jej matki, która własnie siedziała w gabinecie, stukając nerwowo w blat biurka.
- Ale jak to niby nie ma nic wspólnego, ja na pani miejscu od razu bym go zamknęła gdzieś. Kto wie, co teraz robi. Może jej coś zrobił... Nie , co ja mówię w ogóle. - powiedziała matka Mili łamiącym się głosem.
- Nie mogę stwierdzić, że jest na sto procent winny. Ma alibi. Ale wszystkie poszlaki dają do zrozumienia, że coś musi być na rzeczy. Osoba niewinna nie zachowuje się w taki sposób. Musimy go bacznie obserwować. Poprosiłam dzisiaj, żeby przyszła do mnie ta dziewczyna o której mi pani mówiła. Magda? Dobrze pamiętam?
- Liberska? Miała dobry kontakt z moją

córką. Szczerze zdziwiłam się, gdy powiedziała, że ostatnio nie mają dobrych relacji. W sumie zastanawiałam się trochę nad tym i - szczerze?- ja chyba ostatnio też trochę się oddaliłam od niej. Chyba coś się zepsuło...
Rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Do pokoju weszła wysoka brunetka o trochę nieprzytomnym spojrzeniu.
- Yhm.. dzień dobry, ja miałam do pani przyjść dzisiaj- odezwała się oschłym głosem.
- No tak, tak. Usiądź proszę - powiedziała Wiktoria, wskazując miejsce obok mamy zaginionej.
- Więc, może zacznijmy od tego. Jak układały się twoje relacje z Milą w ostatnim czasie?
- A jak się miały układać? Ta dziewczyna kompletnie straciła głowę dla tego Filipa. Wiecznie biegała za nim, żeby do niej wrócił. Mówiłam jej, żeby dała sobie spokój , ale mnie nie słuchała. Więc przestałam się interesować i ją, i jej życiem. Tym bardziej, że wplątała się w jakieś dziwne interesy - powiedziała mechanicznie dziewczyna.
- To znaczy? Jakie interesy? - spytała detektyw znacząco unosząc brwi.
- Ja tam nie wiem dokładnie, ale ludzie gadają, że niby sprzedawała narkotyki czy coś. Nie interesuje mnie to.
- Ale przecież się przyjaźniłyście, to chyba możesz nam pomóc ustalić, kto stoi za jej porwaniem. - wtrąciła się mama Mili zrozpaczonym głosem.
- Tak, właśnie ,, przyjaźniłyśmy" to dobre określenie. Jak już mówiłam nie interesuje mnie ona, sama sobie wybrała taką drogę. Wiedziałam, że to tak się skończy - prędzej czy później. A teraz przepraszam, ale myślę, że nic nie wniosę do tej sprawy. A mam lepsze rzeczy do robienia niż siedzenie tutaj. - Nie czekając na żadną odpowiedź ze strony detektyw, wyszła, głośno trzaskając drzwiami, zostawiając obie kobiety w osłupieniu.
***
Siedziałam chyba bardzo długo, bo przez małe okno widziałam, że już się ściemnia. Nagle drzwi otworzyły się ponownie... Nie wiem, czy to znowu ta osoba. Szybko podniosłam głowę i zobaczyłam, że siada koło mnie. Wtedy usłyszałam:
- Zadowolona jesteś z siebie?
Wtedy sobie wszystko przypomniałam, dziwne zachowanie wszystkich w ostatnim czasie, bransoletkę na ręce. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ale po chwili wykrztusiłam:
- Magda...
- No tak ja, siedzę tu z tobą, kiedy wszyscy myślą, że już dawno cię nie ma. A jednak , mimo tego wszystkiego, chcę ci pomóc - powiedziała. Można było wyczuć, że ciężko jej to mówić.
Przypomniałam sobie, jak bardzo okropnie zachowywałam się w stosunku do niej w ostatnim czasie, jak nie słuchałam, gdy mówiła, żebym uważała. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami...
- Nie wiem czy jesteś tego świadoma, ale od jakiegoś czasu twój kochany Filipek regularnie dosypywał mi czegoś do picia, żeby mnie zmanipulować. Tak, to ja cię tutaj przyprowadziłam, nie byłam świadoma tego, co robię. Oni mnie szantażowali, że jeśli tego nie zrobię, to pożałuję, w sumie to ty i ja. Ale ja tak nie potrafię, nie potrafiłabym cię skrzywdzić. Dzisiaj, gdy musiałam iść do detektywa, którego wynajęła twoja mama, trudno mi było udawać taką , której ta cała sprawa nie rusza. Szczerze - nie pamiętałam tego, co robię. Oni mi wszystko dyktowali, a ja ich słuchałam. Filip i jego koledzy. Ci, od których podobno kupowałaś jakieś dziwne rzeczy. Ale spokojnie, oni nas znajdą , zostawiłam list. Wyznałam tam wszystko, złapią ich. A nas stąd wezmą. Nie możemy wyjść. Nie teraz. Próbowali mnie zmusić, żebym powiedziała im, gdzie cię przyprowadziłam, ale nie chciałam. W porę zorientowałam się o tym piciu, więc byłam w stanie zapobiec niebezpieczeństwu, które mogłoby cię spotkać.
Słuchałam tego i siedziałam w wielkim osłupieniu. Jak to możliwe, że Filip mógł mi coś takiego zrobić... I jeszcze wykorzystał do tego Magdę. A ja myślałam, że to wszystko jej wina, że przez jej gadanie. Ale ona chciała dobrze. Zrobiłam coś, co powinnam zrobić już dawno:
- Przepraszam.

***
Rok później.
Detektyw Wiktoria siedziała w swoim gabinecie. Minęło tyle czasu od wydarzeń związanych z porwaniem Mili, a sprawa nadal wydawałaby się nie cichnąć. Parę miesięcy temu, po wizycie Magdy tutaj, został znaleziony list, w którym dokładnie opisała całą sytuację. Na miejsce przyjechała policja, odnaleziono obydwie dziewczyny. Filip i jego koledzy za dosypywanie narkotyków, szantaże i wykorzystywanie pod wpływem odurzenia innych ludzi do upozorowania porwania, siedzą teraz w więzieniu.
Mila, nie chcąc mieć nic wspólnego już więcej z tą sprawą, przeprowadziła się do innego miasta. Jej relacje z Magdą od tego czasu wróciły do normy, chociaż nie było tak jak wcześniej. Ale jak może być tak jak wcześniej, skoro jesteśmy innymi ludźmi? Wszystko się zmieniło. Ale teraz będzie dobrze...
Wiktoria pochowała wszystkie dokumenty, zamknęła drzwi, wsiadła do samochodu i wolno jechała w stronę domu. Obserwowała przy tym puste ulice, na których pełno było liści spadających z drzew. Zauważyła spacerującą dziewczynę; wolno, ze słuchawkami na uszach, po chodnikach pełnych liści. Hm.. Jednak nie wszystko się zmieniło, niektóre rzeczy zawsze będą takie same.

 

Magda Liberska, 29.11.2015 19:16
1,

612


Komentarze:

#1. ula: 29.11.2015 19:57

Czyta się rewelacyjnie. Gratulacje dla autorki

Dodaj komentarz