W ramach dyżuru klasowego klasa IIc ogłosiła konkurs. Był on związany z Dniem Postaci z Bajek, który obchodzimy 5 listopada. Konkurs polegał na własnoręcznym napisaniu bajki oraz wykonaniu dowolną techniką ilustracji, na której przedstawiona będzie główna postać.
W konkursie wzięły udział wszystkie klasy. Prace były napisane na równym poziomie. Aby rozstrzygnąć, kto wygra konkurs, postanowiliśmy przedstawić prace naszych uczniów w GIG-ancie.
Aby zagłosować, należy wpisać numer bajki w komentarzu oraz podać w nim swój e-mail. TYLKO WTEDY GŁOS BĘDZIE WAŻNY!
Za siedmioma górami za siedmioma lasami w magicznej krainie mieszkał sobie Pyrek.
Pyrek był ziemniakiem, małym kartofelkiem, miał małe rączki, małe nóżki, lecz ogromny apetyt. Mieszkał w leśnej chatce razem ze swą żoną Izą. Ich mieszkanie było duże lecz najwięcej miejsca zajmowała kuchnia z ogromną lodówką.
Raz dnia pewnego, słonecznego popołudnia w domu ich wybuchła kłótnia. Pyrek krzyczał co niemiara, bo u niego w domu zabrakło salcesonu.
Wybiegł prędko na podwórko i pobiegł ku domowi sąsiada. Dzwoni dzwonkiem energicznie, lecz nikt nie odpowiada. – Co mam teraz zrobić? – Pyta się sam siebie. Chwile pomyślał i znalazł rozwiązanie. Podniósł łapką wycieraczkę i wziął ukryty kluczyk, otworzył drzwi, wbiegł do kuchni i zabrał się za parówki.
Po parówkach schabowego nie żałował sobie, kanapeczki z salcesonem, galat, jabłka, pomidory; kiedy wszystko opędzlował, uciekł do swej żony.
Gdy się Iza dowiedziała, co mąż nawywijał, wraz z sąsiadem zrozumiała, z kim ma do czynienia. Pyrek, nie wiedząc co Iza planuje, poszedł do swej pracy, gdzie obrazy maluje. Sąsiad razem z panią Izą sprytnie zaplanował, by się pozbyć Pyrka, co ludzi okrada z jedzenia; muszą zastawić pułapkę.
Gdy wreszcie Pyrek wrócił ze swej pracy i wszedł do domu, sąsiad z panią Izą wrzucili go do garnka.
Iza wtedy powiedziała: – Jeśli się nie zmienisz i będziesz dalej okradał, to cię ugotuję, a sąsiad będzie jadł.
Pyrek obiecał, że się poprawi i wszystkie szkody z miejsca naprawi
A morał tej bajki jest taki: „Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.”
2
Kosmiczna podróż Lidki i jej psa
W pewnej małej wsi mieszka sobie piękna i młoda dziewczyna o imieniu Lidka; mieszka ona z rodzicami Anną i Wojtkiem, młodszym bratem Igorem i z najlepszym przyjacielem Koko - jej psem. Lidka marzy, żeby zostać astronautką, lecz jej rodzice uważali to za głupi pomysł. Lidka jest piękną dwudziestoletnią dziewczyną o długich, ciemnych włosach, ciemnej karnacji oraz błękitnych oczach; nie zwraca ona zbyt dużej uwagi na wygląd i zawsze ubiera to, co wpadnie jej do ręki. Uczęszcza na studia astronomiczne, dzięki którym ma możliwość spełnienie swoich marzeń.
Pewnego dnia w szkole ogłoszono konkurs, w którym można było wygrać lot w kosmos, który wymyśliła NASA; chcą oni znaleźć studentów do podróży w kosmos. Lecz trzeba było przejść testy oraz nagrać filmik, dlaczego właśnie daną osobę mają wybrać. Lidka zrobiła wszystkie rzeczy, które kazali zrobić w konkursie, jednak zdobyła drugie miejsce. Bardzo rozpaczała z tego powodu i pocieszał ją tylko jej pies, który zawsze przychodził się z nią pobawić i rozśmieszał ją. W rodzicach nie miała żadnego wsparcia, dlatego że od początku mówili, że jej się to nie uda. Po paru tygodniach, gdy już otrząsnęła się z tego i zrozumiała, że nie poleci w kosmos, zrezygnowała ze swoich marzeń. W pewien dzień do domu puka listonosz; przyniósł list do Lidki, w którym okazało się, że jej poprzednik zrezygnował z lotu w kosmos i to ona została zwyciężczynią. W liście było napisane także, że może w nagrodę za tak długie wyczekiwanie wziąć osobę, która jej będzie towarzyszyć w locie. Jej rodzice, jak i Lidka bardzo się ucieszyli z tego powodu oraz ... zdziwili. Lidka miała dylemat, kogo wybrać jako osobę towarzyszącą. Po długim namyśle wybrała Koko, swojego czarno- brązowego psa, krótkowłosego owczarka niemieckiego, ponieważ przez ten trudny okres w jej życiu wspierał ją tylko on. Wszyscy byli zdziwieni, kiedy przyszła z psem na dodatkowe badania do lotu w kosmos.
Lidka była bardzo przerażona lotem, ale nie zrezygnowała - jak jej poprzednik- i poleciała razem ze swoim psem w podróż kosmiczną, gdzie podziwiała gwiazdy, planety, asteroidy itp.
Razem z Koko wrócili cali i zdrowi na Ziemię i wszyscy byli zdumieni, że udało się jej osiągnąć swój cel i spełnić marzenie. Teraz Lidka zapamięta, że trzeba wierzyć i zawsze dążyć do spełnienia swoich marzeń i że wszystko jest możliwe, jeśli tylko się chce.
3
Pewnego dnia najmłodszy z trójki braci królików, o imieniu Antoś, wpadł na pomysł, by spróbować czegoś nowego. Pragnął zwiedzić świat. Następnego poranka króliczek zastał mamę w kuchni i spytał:
- Mamo, czy nie chciałabyś czegoś zmienić? Nie nudzi cię nasze codzienne życie? Nie ciekawi cię, jak jest w innych zakątkach? Co jedzą inne zwierzęta?
- Nie. Tutaj jest bezpiecznie. Mamy nasze ulubione marchewki, niczego nam nie brakuje. To tu jesteśmy szczęśliwi.
Mimo ostrzeżenia mamy, Antoś każdej nocy marzył, by uciec i zobaczyć, jak żyją inne stworzenia. Nie chciał już dłużej jeść pomarańczowych, nudzących go warzyw. Po kilku dniach spytał mamy:
- Mamo, czy mogę pokicać po okolicy?
- A dokąd ty byś chciał kicać?
- Chciałbym zwiedzić trochę nieznanych miejsc. Poznać inne zwierzęta…
- Nie ma mowy – przerwała króliczkowi mama.
- Ale dlaczego!? – oburzył się Antoś.
- Tam jest niebezpiecznie. Nie masz pojęcia, co cię może spotkać. A jeśli coś by ci się stało?
Maluch jednak nie posłuchał mamy i o wschodzie słońca wyruszył na poszukiwanie innych, ciekawych miejsc i zwierząt. Króliczek kicał po polanach i łąkach, aż trafił na duży, ciemny las. Mimo obaw i strachu, postanowił ruszyć dalej z nadzieją, że wreszcie spotka inne zwierzęta, z którymi się zaprzyjaźni. Całkowicie zapomniał o swojej biednej mamie. Pewnie zaczęła go szukać, a on bezmyślnie się jej sprzeciwił i uciekł. Wędrował w głębi lasu szukając kogoś, z kim mógłby porozmawiać. Niestety, nikogo nie znalazł, a w tym czacie zaczęło się ściemniać. Nagle las wydał mu się wielki, ciemny i mroczny. W górze świecił księżyc, co sprawiło, że gałęzie drzew tworzyły dziwne postacie. Antoś przestraszył się i postanowił zawrócić. Okazało się jednak, że nie może znaleźć drogi powrotnej. Zaczął błądzić w lesie, coraz bardziej przerażony. Pragnął wrócić do bezpiecznego domku i do mamy. W tle słyszał nieznane mu dotychczas wycie wilków. Wyobraził sobie, że goni go groźny potwór. Przerażony, zaczął biec. Mimo starań nie mógł odnaleźć drogi. W końcu zmęczony usiadł pod drzewem i zaczął płakać. Zrozumiał, jak wielki błąd popełnił nie słuchając mamy. Pragnął ją znowu zobaczyć i przytulić. Nie wiedział, ile czasu spędził siedząc i płacząc, aż usłyszał wołanie. Postanowił ruszyć tam, skąd dobiegał głos, z nadzieją, że spotka kogoś, kto pomoże mu wrócić do swojej bezpiecznej krainy. Kiedy dotarł do źródła dźwięku, ujrzał swą mamę z latarnią, która zapłakana rozglądała się dookoła. Podbiegł do niej czując wielką radość i ulgę w sercu.
- Mamo, mamusiu! Tak strasznie przepraszam za moją ucieczkę. Już nigdy tego nie zrobię. Proszę, zabierz mnie do domu.
- Antoś! Nareszcie cię znalazłam! Wszyscy się o ciebie bardzo martwiliśmy. – powiedziała mama, po czym przytuliła go mocno i razem ruszyli do domu.
Taki jest z tego morał:
Drogie dzieci, zawsze słuchajcie rodziców i nigdy się im nie sprzeciwiajcie.
4
Dawno, dawno temu za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w pięknym, wysokim i śnieżnobiałym zamku na zielonym wzgórzu mieszkała para królewska. Król Aslan i królowa Eurydyka byli sprawiedliwi i bardzo szanowani przez mieszkańców krainy. Pewnego dnia królowa urodziła bliźnięta, które zaraz po porodzie opatrzył lekarz. Po kilku minutach dama dworu Elżbieta, siostra króla Aslana, weszła do pokoju w rękach trzymając tylko chłopca, Kaspiana, i oznajmiła, że dziewczynka nie żyje. Eurydyka i Aslan byli załamani i zrozpaczeni. Nazajutrz Eurydyka nigdzie nie mogła znaleźć Elżbiety, ujrzała tylko kartkę od niej z napisem "Wyjechałam. Nie szukajcie mnie.". Co dziwne - lekarz, który wczoraj obecny był przy porodzie, również się nie zjawił. Elżbieta uciekła z dala od tej krainy, na wysoką wieżę, wraz z małą dziewczynką, jedną z bliźniąt, która wcale nie umarła, lecz porwała ją Elżbieta, która miała przygotowany plan, do którego zrealizowania potrzebna jej była mała dziewczynka nazwana Calipso. Elżbieta od lat chciała zostać królową, lecz królem uczyniono jej brata Aslana; z tego powodu była bardzo zazdrosna i chciała się zemścić. Po osiemnastu latach Calipso wyrosła na piękną kobietę, mieszkała wraz z matką - tak nazywała Elżbietę, gdyż nie wiedziała, że tak naprawdę jest księżniczką. Pewnego razu Elżbieta oznajmiła, że wyjeżdża na kilka dni, a Calipso ma na nią czekać w wieży. Udałą się ona do krainy, gdzie rządził jej brat, stanęła w centrum dworu i zaczęła nawoływać do siebie ludzi. Opowiedziała im, że para królewska miała bliźnięta i dziewczynka wcale nie umarła. Król i królowa kazali zabić Calipso, jednak ona ją uratowała, dlatego skazano ją na wygnanie. Wróciła po osiemnastu latach, gdy Calipso była już dorosła i mogła wstąpić na tron. Elżbieta miała w myślach plan, jak zabić Kaspiana oraz Calipso i wygnać parę królewską, aby to ona mogła zostać królową. W tym samym czasie Kaspian udał się na przejażdżkę swoim nowym koniem. Po kilku minutach szybkiej jazdy konia, nad którym nie miał kontroli, zabłądził. Dotarł do wieży, do której z ciekawości wszedł i ujrzał piękną dziewczynę, niemalże identyczną jak on. Zainteresowani swoim podobieństwem rozpoczęli dłuższą rozmowę. Doszli do wniosku, że są bliźniętami i natychmiast muszą udać się do zamku. Gdy dotarli na królewski dwór, trwała tam przemowa Elżbiety. Na widok Calipso wszyscy uwierzyli w jej kłamstwa i zaczęli szykować się do buntu. Na dwór wyszli król i królowa wraz z Dianą, siostrą królowej, które były pokłócone, ale przyjechała do niej na urodziny wyłącznie z grzeczności. Calipso i Kaspian zaczęli wyjaśniać całą sytuację, że Elżbieta porwała ją, ponieważ chciała wstąpić na tron i zdobyć władzę. Nie uwierzono im. Wtem po chwili odezwała się Diana, która cieszyła się ogromnym szacunkiem wśród mieszkańców, słynęła ze swojego dobrego serca i pomocy innym. Potwierdziła ona wydarzenia, o których opowiedziała Calipso. Oznajmiła, że widziała porwanie dziewczynki i słyszała o spisku Elżbiety z lekarzem. Mieszkańcy uwierzyli Dianie, która okazała się być dobrą wróżką i zamieniła złą Elżbietę w żabę. Wszystko dobrze się skończyło, Calipso zamieszkała z bratem i rodzicami, a Diana pogodziła się z królową, która była jej wdzięczna za sprawiedliwe postępowanie w obronie jej córki. Od tej pory w krainie zapanowała sprawiedliwość i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Za złe postępowanie, uczynki i kłamstwo zawsze, prędzej czy później, spotka cię kara, gdyż kłamstwo ma krótkie nogi; więc warto jest być sprawiedliwym i dobrym, gdyż zyska się wiele więcej i spotka cię nagroda.
5
Ta bajka opowiada o miłości i przywiązaniu, jakim dziecko może darzyć zwierzę.
Daleko, ale całkiem blisko mieszkała siedmioletnia dziewczynka. Było to dziecko mądre i wrażliwe. Niestety, los zabrał jej rodziców. Mela była cichym, zamkniętym w sobie dzieckiem. Nie miała przyjaciół ani bliskich osób, z którymi mogłaby spędzać wolny czas. Wychowywał ją brat, który uważał, że nie da się do czegoś przywiązać i że łzy są tylko oznaką słabości.
Pewnego dnia, wracając do domu, Mela zauważyła rannego wróbla. Z racji tego, że miała dobre serce, wzięła ptaka do domu. Znalazła starą klatkę, w której tymczasowo umieściła malucha. Opiekowała się nim, jak najlepiej potrafiła. Karmiła, głaskała, a nawet mówiła do niego, ale tylko szeptem. Wolała, aby starszy brat nie wiedział o istnieniu wróbelka, lecz stan zdrowia jej małego przyjaciela się nie polepszał. Dziewczynka byłą załamana. Z każdym dniem gasło w nim życie. To już nie był dla niej tylko ptak. Nie spędzała z nikim tak wiele czasu. Nie wiedziała, co robić. Pozostało jej tylko czekać, czekać na cud.
Następnego dnia dziewczynka tuż po obudzeniu zerwała się z łóżka. Ku jej zdziwieniu klatka była pusta – uciekł? Na twarzy Meli pojawił się smutek. Usiadła na łóżku, schyliła główkę w dół, a z jej zaróżowionych policzków spływały po kolei łzy, jedna za drugą. Nagle poczuła, jak coś ciągnie ją za włosy. Odchyliła głowę do tyłu i ujrzała ptaka. Wiedziała, że to tylko zwierzę, ale na jej zapłakanej twarzy zagościł uśmiech. Nie wiedziała, co zrobić. Nie mogła się do niego przytulić, chociaż byłoby to w tym momencie najlepszym rozwiązaniem. Wzięła więc małego przyjaciela na ręce, włożyła do klatki, a następnie nakarmiła. Wiedziała, że zbliża się moment, w którym będą musieli się rozstać. Wróbelek był zdrowy, a więc nie potrzebował już opieki małej Meli. Dziewczynka przypomniała sobie, co zawsze mówiła jej mama: „Jeżeli coś kochasz, puść to wolno, jeżeli wróci – było twoje, jeżeli nie – nigdy twoje nie było”. Spojrzała na klatkę. Ptaszek wyglądał na najedzonego. Przyszła pora, aby wrócił tam, gdzie jego miejsce. Nie wiedziała tylko, dlaczego tak mocno przywiązała się do ptaszka, przecież brat zawsze powtarzał jej, że takie coś jak „przywiązanie” nie istnieje. Może nigdy nikogo nie pokochał tak mocno, aby czuł się do niego przywiązany. Wzięła klatkę w ręce i wyszła na dwór. Był słoneczny dzień. Stanęła pomiędzy drzewami. Spojrzała w niebo, otworzyła klatkę i raz jeszcze przypomniała sobie słowa matki. Bardzo chciała, aby ptak został z nią, ale zdrowe skrzydełka uniosły go ku górze, zdążyła tylko wyszeptać: „uważaj na siebie, maluchu”. Dziewczynka wierzy, że jej mały przyjaciel wróci. „Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem”. MORAŁ Z TEJ BAJKI JEST KRÓTKI I NIEKTÓRYM ZNANY: MIŁOŚCIĄ MOŻNA DARZYĆ NIE TYLKO LUDZI, MÓJ KOLEGO KOCHANY.
6
Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno, za górami, za lasami a może bliżej, nad małym jeziorkiem żyła piękna dziewczynka z wcale nie brzydszym bratem. Byli rodzeństwem, a dokładnie bliźniakami. Każdy ich ubóstwiał, gdyż byli najmilszymi istotkami w całym królestwie, zawsze się dogadywali i naprawdę rozumieli, nawet bez słów. Pewnego dnia w odległym zamku księżniczka, widząc ich szczęście, chciała je przerwać, dlatego wysłała tam skrzata Tobiasza; był on ślepo zapatrzony w śliczną, lecz jakże pustą księżniczkę i mimo iż nie chciał psuć niczyjego szczęścia, musiał. Gdy dotarł na miejsce, ujrzał śliczne dzieci. Dziewczynka miała jasne blond długie do pasa loki i duże, niebieskie, ufne oczy, natomiast chłopiec miał brązowe włosy i równie duże niebieskie oczy. Byli naprawdę uroczymi istotami, najładniejszymi, jakie widział, bo księżniczka może i była ładna, ale nienawiść i złość odcisnęły na niej piętno. Nagle jego rozmyślania przerwał śliczny i bardzo melodyjny głosik: -Sebastianie! Tam ktoś jest! Chodź szybciej! No chodź! Widać, że była podekscytowana i ciekawa. -Już idę- powiedział chłopiec i dogonił swoją siostrę.
O kim oni mówią? Zastanawiał się krasnal w końcu zorientował się, że mówią o nim; chciał się jakoś ukryć, ale było za późno. Dziewczynka rozsunęła gałęzie krzewu, za którymi, się chował. Stał tak i patrzył nie wiedząc co powiedzieć, a oni nagle podali mu ręce i przedstawili się. Skrzat nigdy nie został potraktowany jak równy człowiekowi, więc naprawdę się wzruszył.
Skrzat zamieszkał w lesie w chatce, którą zrobił dla niego tata dzieci i zaprzyjaźnił się z nimi. Od tej pory był naprawdę szczęśliwy, zrozumiał, co naprawdę jest ważne w życiu.
Ikona wpisu: Google Grafika
9150