Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Artur Andrus- polski dziennikarz, poeta, autor tekstów piosenek, piosenkarz, artysta kabaretowy i konferansjer. – gościł 15 września w Jarocinie. Znalazł chwilę i dla naszych dziennikarzy.

Gig-ant: Czym się pan aktualnie zajmuje?

Artur Andrus: A tym, czym się zajmuję od kilkunastu lat tak naprawdę. Czyli ja przede wszystkim pracuje w radiu, bo to jest moje główne miejsce i główne zajęcie. Trochę piszę, trochę występuję, nagrałem płytę, która powoduje, że teraz trochę jeżdżę i śpiewam.

Gig-ant: Trochę tego jest, więc zapytam: jak pan daje radę to wszystko pogodzić?

Artur Andrus: Nie daję rady tak naprawdę, znaczy - to się samo jakoś układa. Ja oczywiście wpisuję do kalendarza, ale bardziej wpisują ludzie, którzy pomagają mi w tej pracy, np. moja menadżerka, która pilnuje, żebym wiedział, gdzie jutro jadę i co się ze mną będzie działo. Gdyby nie paręe osób, które nad tym panują, to pewnie bym sobie coś pomieszał, ale jakoś to się właśnie układa.

Gig-ant: Z którym z zawodów się pan utożsamia?

Artur Andrus: Właściwie z każdym trochę, bo gdybym się nie utożsamiał, to bym tego nie robił i każdy z nich jest mi do czegoś potrzebny. W każdym się jakoś czuję, ale najbardziej z radiem. To znaczy ja siebie uważam za radiowca. Może nie dziennikarza radiowego, bo to nie jest dziennikarz to co ja robię, ale taka praca radiowca mi najbardziej odpowiada.

Gig-ant: Jak zaczęła się pana kariera?

Artur Andrus: Nie wiem, czy kariera to jest dobre słowo i czy ona się w ogóle zaczęła, ale u mnie wszystko w takim zawodowym sensie zaczęło się od radia. Jak trafiłem do radia, zacząłem przygotowywać audycję o kabarecie i później te audycje spowodowały, że gdzieś pojechałem na jakiś festiwal, wystąpiłem na scenie. Także to są takie początki, gdzie się wszystko w tym zawodowym sensie zaczęło.

Ola Kowalczyk & Gracjana Błażejewska

Tomek Jankowski, 03.10.2013 10:14
0,

562


Komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego wpisu.

Dodaj komentarz