Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Zima przyszła niespodziewanie, zaskoczyła nawet najdoskonalszych meteorologów. Śnieg padał nieustannie, różnorodne płatki przestawały cieszyć oko, świecące lampki irytowały o wiele bardziej niż przed laty, a ludzie wracali do domów po ciężkim dniu pracy, przedzierając się przez lodowaty wiatr, który zamykał ich oczy. Młodzi koźminianie, jak zwykle na przekór wszystkiemu, spotkali się późnym piątkowym popołudniem, by cieszyć się z nadchodzącego Bożego Narodzenia. Stara kamienica zamieniła się w miejsce jeszcze bardziej magiczne, niż można by sobie wyobrazić. Drewniany stół przykryty obrusem i stojące na nim zapalone lampiony sprawiły, że nikt nie chciał opuszczać tego jakże wyjątkowego miejsca.

Przyjaciele usiedli, tworząc krąg na wielkim, mięciutkim dywanie; dostali go w zamian za okazaną pomoc, życzliwość i pudełko pełne świątecznych pierników od starszego pana „z góry” — tego samego, który jeszcze miesiąc wcześniej zrobiłby wszystko, by pozbyć się przeszkadzających mu w samotności dzieciaków.
- Nie spotkamy się w tę magiczną noc Bożego Narodzenia, nie będę mógł cię przytulić i złożyć życzeń, więc zrobię to teraz - Błażej uśmiechnął się od ucha do ucha i kontynuował swój świąteczny potok dobrego słowa — skierowany do Patrycji. Wystarczy uwierzyć, że się uda, taka wiara może zdziałać wszystko, największe cuda. Miej spokój ducha w sobie oraz duże przeczucie, że jesteś kimś wyjątkowym i uwierz mi, proszę, w tej jednej minucie.
To nie były jedyne tak cudowne życzenia tego wieczoru, wszyscy obdarowywali się uśmiechem — prawdziwym i szczerym, takim, który sprawił, że nawet na twarzy Sandry, przejętej ciągłym brakiem Mateusza, pojawiła się nadzieja. Wszystko wydawało się idealne, nierealne, magiczne... i nagle czar prysł. Wiktoria wpadła z hukiem przez próg drzwi, sprawiając, że wszystkie oczy gapiły się z przerażeniem w jej stronę, oczekując odpowiedzi na niezadane pytanie. Podała Błażejowi list — list, którego prawdziwe przesłanie znali tylko oni, lecz nikt nie podejrzewał ich o skrywaną tajemnicę. Błażej zaczął czytać:

****, 18.12.2015 r.
Kochani!

Żyję i mam się dobrze.
Tęsknię, ale nie mogę do Was wrócić.
Nie martwcie się, może kiedyś się spotkamy.
Wciąż żyję w ukryciu.
Wiem, że oczekujecie wyjaśnień...
Przepraszam,
Wasz Mateusz.
- Skąd to masz? - Sandra zaczęła panicznie krzyczeć. - Skąd masz ten list!?
- Znalazłam. - przerwała na chwilę, lecz cisza kazała jej kontynuować. - Ktoś wrzucił go przez uchylone okno.
- Ktoś!? To musiał być Mateusz! To na pewno był on! - Dominika próbowała uspokoić Sandrę, jednak ta zachowywała się jak głucha — nie słyszała jej próśb.
- Nie, to niemożliwe - od razu zaprzeczyła.
- Skąd wiesz!? Skąd? - Krzyczała głośno; zdecydowanie za głośno. - Czemu wszyscy zachowujecie się, jakby nie żył? Jakby się dla was nie liczył, nigdy... Już o nim zapomnieliście? No tak... Bo łatwiej zapomnieć i nie zauważać, niż cokolwiek zdziałać. I wy nazywacie siebie przyjaciółmi? - prychnęła. - Że wam nie wstyd... - I wyszła, szybciej niż jej słowa, które były - chyba -zbyt bolesne, by móc je zaakceptować.
Dominika i Wojtek chcieli ją dogonić, chcieli z nią być w tej chwili i wspierać ją, jednak słowa Julii zatrzymały ich — zmieniły bieg tej historii:
- To czas ustala zasady... - usłyszeli i w końcu zaczęli rozumieć zasady tej dziwnej gry.
***
Sandra szła do domu  ze łzami w oczach, z huraganem myśli i nadzieją. Szła, by nieświadomie odkryć coś, czego nawet nie szukała... A Julia? Ona stawiała przed nią ukryte drogowskazy.

SMS I
„Trzeba być bardzo dzielnym, by stawić czoło wrogom,
ale tyle samo męstwa wymaga wierność przyjaciołom”.
Szukaj czterech gwiazdek.

SMS II
„Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie”.
Cel jest łatwiejszy do osiągnięcia, kiedy wyobrażasz sobie, że jest o wiele bliżej...
Zresztą on zawsze jest blisko — po prostu spróbuj go dostrzec.

SMS III
„Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć”.
Rzeka to droga, tylko prowadzi innymi ścieżkami.

Takie wiadomości przywiała Sandrze noc, bezsenna noc.

***
Następnego dnia Dominika, Natalia i Wojtek spotkali się, by przeanalizować plan działania, by wymyślić coś, co mogłoby być czymś więcej niż tylko bezczynnym czekaniem. Po wielu godzinach dyskusji, kłótni i nieporozumień stwierdzili, że pójdą do Sandry i pomogą jej odnaleźć Mateusza, za którym, wbrew pozorom, naprawdę tęsknili.
***
Między szesnastą a siedemnastą Sandra usłyszała dzwonek, z niechęcią zeszła po schodach i otworzyła drzwi, by zobaczyć przed sobą trójkę przyjaciół. Choć była zdziwiona, że to właśnie oni przyszli ją odwiedzić, zaprosiła ich do środka i w głębi serca bardzo się cieszyła, że nie musi już dłużej siedzieć sama w pustym domu.
- Przyszyliśmy... - zaczął Wojtek.
- Powiedzieć ci, że... - Natalia kontynuowała. - Chcemy wraz z tobą odnaleźć Mateusza!
Sandra rzuciła się na nich, by czym prędzej ich przytulić i powiedzieć jedno krótkie, ale szczere:
- Dziękuję.
Zaparzyli sobie kawy i usiedli przy ogromnym stole w salonie. Wzięli kilka kartek i długopisy — zaczęli notować wszystko, co mogłoby im chociaż trochę ułatwić rozwiązanie związanej z Mateuszem zagadki. Nagle ni stąd, ni zowąd Dominika powiedziała:
- Dziwne, w liście Mateusz zagwiazdkował miejsce, gdzie powinna być wpisana miejscowość... - Zamyśliła się. - Przecież to nie ma najmniejszego sensu.
- Gwiazdki? - zapytała z niezrozumiałym dla przyjaciół podekscytowaniem Sandra. - A ile ich było?
- Chyba cztery. - odparł Wojtek. - Czy to ma znaczenie?
- W jakimś celu zrobił to na pewno... - westchnęła. - A może... może pod tymi gwiazdkami ukryta jest miejscowość?
- Nonsens. To byłoby zbyt proste...
- Zbyt proste? A sam na to nie wpadłeś... - Sandra odnajdując ukryty sens tajemniczych SMS-ów, zapytała. - Widzicie może sposób, w jaki mogłaby nam pomóc rzeka?
- Rzeka? - zapytał Wojtek. - Co cię wzięło na filozofowanie? Niby jak Orla mogłaby nam pomóc?
- Właśnie! Orla! To jest myśl! Słuchajcie... prawdopodobnie, to właśnie tam jest teraz Mateusz. - Sandra zaczęła skakać po domu z radości, co wywołało u jej przyjaciół dość dziwne skojarzenia i myśli.
***
Godzinę później grupa przyjaciół stała pod domem Wiktorii, która mieszkała na Orli i choć nadal nie rozumieli, o co tak właściwie chodzi Sandrze, pojechali z nią, by dowiedzieć się czegoś więcej. Zapukali do drzwi, ku ich zdziwieniu to nie Wiktoria otworzyła drzwi, a Błażej:
- Błażej! Co ty tutaj robisz? - wykrzyczeli zgranym chórem.
- Omm... ja... no bo... to bo ten... no... - sam nie wiedział, co powiedzieć.
- Co? - wykrzyczeli jeszcze głośniej.
- Och. - Westchnął. - Wejdźcie do środka, najwyższy czas zakończyć to przedstawienie.
Przeszli długi korytarz i podążali za Błażejem aż do ogromnej jadalni. Wszystko byłoby w jak największym porządku, gdyby nie to, że zobaczyli tam Mateusza. Spojrzeli na siebie... Sandra była w tak wielkim szoku, że straciła na krótką chwilę kontakt z rzeczywistością i gdyby nie fakt, że nie widziała go od miesiąca, pewnie już dawno wysłuchiwałby jej mów wywołujących wyrzuty sumienia.
***

zima_slonce_640x480
Czas płynął dalej, a ludzie nieświadomi jego wartości wciąż popełniali te same infantylne błędy. Cóż... przynajmniej w Koźminie nareszcie zapanował spokój.
*SYLWESTROWA NOC*
- Co? Naprawdę? - stara kamienica zamieniła się w istną fabrykę śmiechu i radości. - Nie wierzę, Jagoda, to ty kradłaś te koszyki? - Mateusz nie mógł powstrzymać się od śmiechu. - Ale wiecie co, zastanawia mnie jedno... Kacper, dlaczego ty po prostu nie poprosiłeś Sandry o te koszyki. Z pewnością dałaby ci jeden z nich.
- No wiesz, jak jest. Miłość... Zosi tak bardzo zależało na tych koszykach, że nawet tak banalny sposób zdobycia ich nie przyszedł mi do głowy. - I wszyscy wybuchnęli zaraźliwym śmiechem.
Między śmiechem a szarym życiem za oknem stała Sandra, która ciągle zastanawiała się, kto wysłał jej te tajemnicze SMS-y. Niespodziewanie podeszła do niej Julia i powiedział:
- No i co? Ta nasza Orla to wcale nie taka brudna, jak mówią.
- To byłaś ty?
- Przecież mówiłam ci, że jeszcze nieraz cię zaskoczę. Wystarczy tylko zauważać to, czego inni nie dostrzegają.
***
I pewnie zastanawiacie się, co stało się z Mateuszem?
Uwierzcie mi na słowo, czasem przyjaźń silniejsza jest niż wszelkie prawa,
a prawa są zbyt słabe, by pokonać przyjaźń.

* Cytaty zaczerpnięte są z Harry'ego Potter'a - J.K. Rowling

Julia Szwałek, 09.12.2015 19:27
8,

957


Komentarze:

#1. Philip: 09.12.2015 20:26

Wyśmienity tekst. Bardzo mi się podoba! Polecę go wszystkim moim znajomym. :)

#2. N.: 09.12.2015 20:47

AMAZING

#3. Piotrek Pankowski: 09.12.2015 21:06

Bardzo mi się podoba oby tak dalej ;)

#4. Piotrek Pankowski: 09.12.2015 21:07

Oby tak dalej ;)

#5. WIKA: 09.12.2015 21:27

Julio, jestem dumna! Masz ogromny talent. <3 Mam nadzieję, że kolejna część już za tydzień.

#6. Klaudia: 09.12.2015 22:11

Czekam na inne twoje opowiadania, to jest świetne *o*

#7. Jagoda: 10.12.2015 20:17

Wielki talent! Świetne opowiadanie. *-* Czekam na więcej. ;)

#8. Ania: 10.12.2015 20:27

Pięknie *-* najlepsze opowiadanie jakie czytałam :* ;)

Dodaj komentarz