Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Noc

Jestem Ada, mam 11 lat, opowiem wam jak w moim życiu zdarzyło się coś dziwnego...

Pewnego dnia obudziłam się i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Jest 2 września, ostatni dzień wakacji, godzina 13:36. Czas pobudki tłumaczy oglądanie seriali do późnej nocy. Zastanowiłam się trochę, czy mam już wszystko do szkoły. Miałam wszystko, jednak nie było tam trampek na w-f. Ubrałam się, poprosiłam tatę, aby zawiózł mnie do decathlonu. Gdy tam dotarłam, od razu poszłam na dział obuwia do biegania, wybrałam granatowo-różowe adidasy i dokupiłam dwie sportowe koszulki. Wychodząc ze sklepu sportowego wstąpiłam do zoologicznego po karmę dla chomika. Zadzwoniłam po tatę, okazało się że jest w pracy i nie może po mnie przyjechać... Cudownie. Poszłam więc na dworzec i kupiłam bilet do domu. W pociągu siedziałam obok pana z Singapuru oraz prawnika z Berlina, była tam jeszcze dziwna pani nie odzywająca się do nikogo, siedząca z nosem w telefonie. Z pociągu przesiadłam się do autobusu. Jechałam linią numer 3, sama w autobusie, który miał mech na oknach. Gdy weszłam do domu, nikogo tam nie zastałam, przeczytałam sms od mamy: „Hej, musiałam wyjechać na szkolenie do Gdańska, Zuzia jest u babci”. (Zuzia to moja siostra). Odłożyłam zakupy i poszłam zrobić coś do jedzenia; usmażyłam sobie naleśniki, byłam mistrzynią ich robienia. Tak dobiegła 22.00, poszłam wziąć kąpiel i położyłam się spać. Następnego dnia około 9 siedziałam już w sali gimnastycznej. Do około 10.00 trwały występy, a potem spotkania klasowe. Resztę dnia spędziłam na basenie i w spa. Kolejne dni mijały tak samo, tylko ze szkoły wracałam później.  Po dwóch tygodniach zorientowałam się, że w wakacje byłam tak zajęta stajnią, że ani razu nie spotkałam się z naszą paczką. Postanowiliśmy umówić się w  piątek i pojechać pobiegać po stercie siana. Około 16.00 wszyscy byli już na miejscu, bawiliśmy się świetnie. Wieczorem usiadłam przed telewizorem i zorientowałam się, że przez cały dzień nic nie jadłam. Zamówiłam sobie pizzę. Czekałam na nią tak długo, że zapomniałam, z czym ją zamówiłam. W końcu przyjechał dostawca, wręczyłam mu 22,96 i udałam się do pokoju dziennego. Wtedy zasnęłam.

Weekend minął bardzo szybko; przypomniałam sobie o sprawdzianie z matematyki dopiero w niedzielny wieczór. Kiedy się przebudziłam, była 11:30. Świetnie, uczyłam się tak długo, że zaspałam na sprawdzian! Po południu usłyszałam dzwonek do drzwi, przyszła Maja podać mi pracę domową. Zaprosiłam ją na herbatę. Od niej dowiedziałam się, co było na zajęciach. Fajnie, że przy herbacie i ciastkach. Kiedy Maja wyszła, był już wieczór. Następnego dnia, gdy rozwieszałam kurtkę w szatni, zobaczyłam otwarte drzwi do piwnicy. Myślałam, że to pani woźna poszukuje czegoś, więc udałam się na lekcję. I tak minęły mi: polski, matematyka, angielski, informatyka, muzyka, religia i historia.

Następnego dnia drzwi do piwnicy znowu buły otwarte. Postanowiłam sprawdzić, co się za nimi kryje. Był to zwykły składzik z miękką wykładziną na podłodze. Nagle podłoga się ruszyła. Podniosłam wykładzinę, a moim oczom ukazała się klapa. Bałam się ją podnieść, ale zebrałam się w sobie i to zrobiłam. Moim oczom ukazały się schody, oznakowane strzałkami. Gdy doszłam do końca wytyczonej trasy, ujrzałam liścik na podłodze. Otworzyłam go, było to zapytanie: „Czy wchodzisz do gry?”. Zobaczyłam następną klapę i kolejne schody. Schodziłam dalej, a na ich końcu leżała kolejna koperta. „Złap mnie.” Moje serce biło coraz szybciej, jednak szłam dalej. Na końcu korytarza były drzwi, wyszłam przez nie i znalazłam się w składzie węgla, w domu mojego dziadka. Od tamtej pory w moim mieście wydarzyło się wiele dziwnych rzeczy. Rzeka, która przepływała przez Golinę, poszerzała i pogłębiała się. Robiło się coraz zimniej. Nadeszła zima. Którejś styczniowej nocy spacerowałam sobie po osiedlu, bo zwyczajnie nie mogłam zasnąć. Nagle podjechało do mnie dwóch mężczyzn na motorach, rozpylili jakiś gaz  i nagle poczułam, że upadam na ziemię. Gdy się obudziłam, leżałam przed potężnym tronem. Był to tron Maugrima. Gdy już się spytałam, dlaczego jestem w jego domu, on odpowiedział: „Od dawna kpiłaś z mojego królestwa w niebiosach, które jest ukazywane w książkach. Jest dla ciebie kara.” Pamiętam tylko, że przez długi czas byłam uwięziona w lochu. Nie wiedziałam, co się ze mną stanie.  Powiedziano mi, że idę do drugiego pałacu Maugrima, a tak naprawdę mężczyźni z motorów wrzucili mnie do rzeki,  w której utonęłam. Od teraz jestem bohaterką opowieści i opowiadań, zostałam symbolem wyobraźni dzieciaków oraz wiary w mityczne stworzenia. No i dzieje się coś ze mną. Ale o tym opowiem może innym razem.

 

 

Adrianna Walczak, 17.10.2018 14:49
1,

263


Komentarze:

#1. Hanna: 21.10.2018 15:51

Rzeczywiście , coś dziwnego...
Niesamowita wyobraźnia.
Brawo Ada!!

Dodaj komentarz