Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Witam serdecznie w drugiej odsłonie mojego cyklu o komiksach. Opowiem dzisiaj o Golden Age, czyli Złotym Wieku komiksów superbohaterskich przypadającym na lata 1938-1956. Na końcu artykułu znajdziecie również wywiady, dzisiaj oczywiście o Golden Age.

Golden Age w DC Comics

Jak już pisałem w "O komiksach #1", pierwszym superbohaterem DC Comics był kosmita z planety Krypton imieniem Kal-El, czyli po prostu Superman. Zadebiutował on w Action Comics #1 w sierpniu 1938 roku. Od tego czasu postać bardzo się zmieniła, wielokrotnie zmieniała kostiumy lub logo (przykład poniżej). , lecz to nic dziwnego, ponieważ żaden bohater nie uniknął choćby drobnych zmian kosmetycznych na przestrzeni lat.

 

superman

Na początku swojej kariery Superman walczył z gangsterami, ulicznymi rabusiami lub skorumpowanymi policjantami. Na szczęście w późniejszych latach się to zmieniło, gangsterów i korupcję w policji "przejął" Batman, a Supermanowi przyszło się mierzyć z istotami pragnącymi przejąć władzę nad światem, np. Doomsday'em lub Brainiac'iem, ale o nich więcej napiszę później.

Rok później, czyli w maju 1939 roku, na łamach komiksu Detective Comics vol1 #27 zadebiutował Bruce Wayne czyli Batman. Jego imię- Bruce zostało zainspirowane postacią króla Szkocji Roberta I Bruce'a, zaś nazwisko rodowe–Wayne pochodzi od bohatera rewolucji amerykańskiej – Anthony'ego Wayne'a. Bruce Wayne był synem miliarderów, jednak jego rodzice zostali zastrzeleni na jego oczach przez bandytę. Od tego czasu Bruce poprzysiągł zemstę, wyjechał z rodzinnego miasta Gotham City i zaczął trenować sztuki walki. Wypowiedział wojnę wszelkiemu złu. Tak samo jak Superman, Batman na początku odbiegał wyglądem od tego, co znamy z dzisiejszych komiksów. Dla przykładu tak kiedyś przedstawiał się Mroczny Rycerz:
Batman Golden Age

Oczywiście, tak samo jak strój ewoluowało również jego logo:

Logo Batmana

Ciekawostka: Batman początkowo nosił różowe rękawiczki.

Już w Detective Comics vol1 #38 Batman zyskał cennego pomocnika w postaci Dicka Graysona, czyli Robina.

W czasach Golden Age poznaliśmy również mniej znane postaci takie jak Flash, czyli Jay Garrick, facet biegający z prędkością dźwięku z garnkiem na głowie, pierwszy Green Lantern (który oprócz nazwy nie ma nic wspólnego z późniejszym bohaterem DC Comics) lub Wonder Woman.

W 1943 roku premierę miał serial telewizyjny zatytułowany po prostu "The Batman". Chyba nie muszę pisać, o kim był? :) Sześć lat później powstał kolejny serial, tym razem "Batman and Robin".

Golden Age w Timely Comics (Marvel Comics)

W tamtych czasach Timely Comics lepiej reagowało na wydarzenia na świecie niż DC. W grudniu 1940 roku do sprzedaży trafił komiks "Captain America Comics #1". Opowiadał on o chuderlawym lecz bardzo patriotycznie nastawionym chłopaku Stevenie Rogersie, który został poddany eksperymentowi - wstrzyknięto mu serum superżołnierza. Dzięki temu stał się nadludzko silny, bardziej wytrzymały, lecz przede wszystkim serum wzmogło w nim odwagę i patriotyzm. Zaraz po ukończeniu szkolenia walki wręcz i otrzymaniu tarczy z vibranium ruszył do walki na front II Wojny Światowej. Pomagali mu Namor, król Atlantydy, Human Torch,

humanoidalny robot oraz przyjaciel Steve'a James Buchanan (Bucky) Barnes. Powszechnie uważano, że Bucky zginął podczas próby rozbrojenia rakiety lecącej w stronę USA, jednak został on znaleziony przez Rosjan, którzy "wyprali" mu mózg i zrobili z niego najemnika. Tuż przed końcem wojny, podczas tej samej próby rozbrojenia rakiety, w której "zginął" Bucky, Steve w wyniku wybuchu spadł do morza w okolicy Arktyki i pozostał tam zamrożony w lodzie przez długi czas.

Ciekawostka: Początkowo pseudonim Steve'a Rogersa miał brzmieć "Super American", lecz na szczęście Jack Kirby ( twórca postaci) zdecydował się na Captaina America.

W 1944 w amerykańskiej telewizji pojawił się serial o bardzo oryginalnym tytule "Captain America".

Wywiady

Na potrzeby dzisiejszego artykułu przeprowadziłem wywiady z Alanem Shake, Mikołajem Gumieniakiem, Pawłem Warownym, Sławomirem Kwaśnym oraz Łukaszem Nowakiem.

GIG-ant: Kto jest twoim ulubionym superbohaterem spośród tych, którzy zadebiutowali podczas Golden Age, i dlaczego?

Alan: Moim ulubionym bohaterem z czasów Golden Age jest Superman. Przeczytałem o nim z tamtego okresu wiele świetnych opowieści, takich jak "The Atlantis Mystery" czy "The Treasure of Ghenghis Khan",które wspominam z bardzo dużym sentymentem, ponieważ między innymi dzięki tym tytułom pokochałem Supermana i całe Dc Comics.

Mikołaj: Mój ulubiony bohater z czasów Golden Age to Superman. Czytałem sporo Action Comics i pamiętam, że był tam ciekawie przedstawiony. Najbardziej lubiłem go jako Clarka Kenta, bo jego relacje np. z Lois Lane były wyjątkowo naturalne. Inaczej wyjaśnione zostało również jak zdobył moce.

Paweł: Batman, bo to Batman ;) A tak naprawdę - ciekawa geneza postaci, personifikacja miasta, bohater bez mocy.

Sławomir: Jeśli pytasz o bohaterów z Golden Age w wersji Golden Age, to najchętniej sięgam po Namora. Jego przygody, dylematy i sposób prezentacji bohatera najlepiej przetrwały upływ czasu. Zasługa tu oczywiście geniuszu Billa Everetta. Gdy w latach 60-tych i 70-tych miał okazję wrócić do swej postaci, praktycznie niewiele miał do uwspółcześniania, jego bohater był uniwersalny i świetnie przyswajalny tak dla czytelników z lat 40-tych, jak i Silver Age. Dlatego osobie wychowanej na współczesnych komiksach w miarę bezboleśnie udaje się wejść w świat Sub Marinera z Golden Age, co nie zawsze udaje się z innym komisami tego okresu.

Łukasz: Pierwszy Sandman, bo najbardziej 'ludzki' z postaci mi się wydawał. Większość bohaterów z tamtych lat różniło się tylko wyglądem zewnętrznym, poza tym zawsze rzucali bonmotami podczas walki i wygłaszali suche, sztuczne tyrady.

GIG-ant: Z jakiego powodu zainteresowałeś się komiksami z tamtego okresu?

Alan: Zainteresowałem się komiksami z okresu Golden Age, ponieważ, około rok temu zacząłem chronologicznie nadrabiać stare zeszyty "Action Comics" i "Detective Comics", więc zacząłem to nadrabianie właśnie od czasów Golden Age.

Mikołaj: Po prostu ciekawiło mnie, jaki był oryginalny zamysł na niektóre postacie oraz by przekonać się, jak wyglądało ówczesne opowiadanie historii.

Paweł: Ze względu na wartość sentymentalną i historyczną. W tamtym okresie początek miało wiele komiksów, które wydawane są do dziś.

Sławomir: Z komiksami Golden Age zetknąłem się z powodu swojej fascynacji Marvelem. Jestem totalnym "komplecistą". Bardzo nie lubię czytać komiksu, w którym kogoś nie znam - a powinienem, gdzie ktoś wspomina wydarzenia, o których nie wiem - a powinienem... Dlatego od dawna chciałem poznać najstarsze historie z ulubionymi postaciami Marvela, ale jednocześnie bałem się, czy je przyswoję. Wtedy natknąłem się na komiksy o Doc Savage'u wydawane przez to wydawnictwo w latach 70-tych, które co prawda nie kwalifikują się tutaj, ale dają przedsmak, oddają klimat tych starych historii. Przygotowany tym doświadczeniem zaryzykowałem i okazało się, że nie jest tak źle (przynajmniej nie zawsze), a czasem jest całkiem nieźle, żeby nie powiedzieć - wspaniale.

Łukasz: Chciałem wiedzieć jak bardzo rożniły się te komiksy od nam współcześniejszych i interesowało mnie jak się zmienia zarówno sam sposób opowiadania, treść jak i znane postacie które pojawiają sie do dziś.

GIG-ant: Które wydawnictwo według ciebie wydawało "lepsze" komiksy w czasach Golden Age?

Alan: Lepsze komiksy z tamtego okresu wydawało według mnie Dc Comics. Można nawet powiedzieć, że nie czytałem komiksów Marvela z tamtego okresu. DC oczarowało mnie właśnie między innymi wyżej już przeze wymienionymi historiami czy też tytułami takimi jak: "The Batman Meets Doctor Death", "The Screaming House" i "The Horde of the Green Dragon".

Mikołaj: Z tego okresu najlepiej czytało mi się komiksy DC. Nie podobały mi się te od Marvela.

Paweł: DC - pojawienie się Batmana i Supermana przetarło szlaki dla innych bohaterów.

Sławomir: Z tym porównaniem to będzie ciężko, bo spoza "Marvela" z tego okresu znam tylko historie o Supermanie. Te zaś moim zdaniem poziomem wcale nie odbiegają od Marvelowskiego Human Torcha, Angela itp. Więc znów przeważy dla mnie Namor. Postawię więc na Timely Comics (czyli ówczesnego Marvela).

Łukasz: Większość wydawało plus minus to samo. DC w tamtych czasach było kilkoma połączonymi wydawnictwami, ale trzeba powiedzieć że byli 'przodownikami' bo mieli pierwszego superbohatera, pierwszego vigilante z prawdziwego zdarzenia, pierwszą supeheroinę i pierwszy teambook, większość konkurencji to kolesie w garniturach z domino maskami na oczach. Z drugiej strony Whizz który wydawał Capitaina Marvela był gwarancją wysokiej jakości, co u innych różnie wygląda. np Green Lantern graficznie wygląda tragicznie (Sandman miał najlepszą w DC ekipę chyba twórców).

GIG-ant: Jak z perspektywy czasu oceniasz komiksy z tamtego okresu?

Alan: Komiksy te bardzo się zestarzały, są wręcz archaiczne, ale niektóre dzisiaj wyglądają lepiej niż tytuły z lat 60, 70. Sentymentem darzę je ogromnym, ponieważ po ich przeczytaniu zrozumiałem, dlaczego kocham czytać komiksy.

Mikołaj: Teraz te komiksy są dla mnie dosyć dziecinne i strasznie naiwne. Dzisiaj wiele opowieści poszło w zupełnie innym kierunku. Pewnie sporo osób uważa je za niemożliwe do czytania. Polecam jednak sprawdzić chociażby z ciekawości.

Paweł: Komiksy te bardzo się powtarzały. W porównaniu z aktualnie ukazującymi się historiami komiksy z Golden Age są zbyt przegadane (zbyt dużo dymków), dialogi są mało wiarygodne, opisy narratora nie pozostawiają czytelnikowi rozmyślań. Wszystko było podawane na talerzu, niczego nie trzeba było się domyślać.

Sławomir: Przede wszystkim pierwsze, co się rzuca w oczy, to brutalność. Tam nikt się nie "cackał". Bohaterowie zabijali bandytów i przeciwników bez mrugnięcia okiem i żadnych wyrzutów sumienia. Policja strzelała bez ostrzeżenia. Dla osoby wychowanej na komiksach pełnych dylematów moralnych, gdzie Superman przez całe lata nie mógł przeboleć tego, co zrobił z trzema złoczyńcami w Kieszonkowym Wszechświecie fakt, że absolutnie wszyscy zachowują się jak Punisher jest pewnym szokiem. I to jest właściwie taka kotwica pozwalająca zaczepić się w świecie Golden Age współczesnemu czytelnikowi. Bo komiksy te nie są dla każdego. Większość z nich bardzo sie zestarzała. Grafika rozwinęła się w międzyczasie tak bardzo, że chyba tylko ludzie zainteresowani jej historią i rozwojem są w stanie czerpać przyjemność z obcowania z rysunkami z tego okresu. Nie wszyscy są też gotowi na ilość tekstu, przez którą trzeba przebrnąć. Biorąc to wszystko pod uwagę oceniam komiksy Golden Age jako bardzo wartościowe z punktu widzenia osoby zainteresowanej historią komiksu, konkretnej serii, postaci lub wydawnictwa oraz pasjonatów tego rodzaju utworów, ale "zwyczajnemu" czytelnikowi chcącemu po prostu miło spędzić czas z komiksem poleciłbym raczej coś bardziej współczesnego...

Łukasz: Te komiksy były wtórne, czasem prawie, że identyczne postacie i schematy fabularne. Ale miały też swój niepowtarzalny styl, kiedy się je czyta w głowie słychać radiowy głos konferansjera i tą dynamikę scen i dialogów znanych z czarno-białych filmów tamtych lat. A poza tym widzisz rozwój formy, delikatne eksperymenty-czasem dziwaczne, próby rozwinięcia formy-zazwyczaj dość ciekawe.

Filip Jankes Jankowski, 21.09.2015 00:21
3,

1228


Komentarze:

#1. Zosia Wieczorek: 23.09.2015 19:28

Komiksy zawsze pozostaną fajne ;*

#2. Ala: 24.09.2015 19:52

Świetny tekst Filipie :) Gratulacje :))

#3. Ula: 27.09.2015 21:34

Czyta się Twój artykuł jednym tchem..

Dodaj komentarz