Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Koniec roku to okres wielu posumowań. Jak co roku zestawiam sobie nabyte przez ostatnie dwanaście miesięcy płyty i próbuję z nich ułożyć prywatny TOP 10. Wybór całkowicie subiektywny, niepodlegający dyskusji ;)

nr 10 - BANACH - "35/50"
W zasadzie ta płyta nie powinna znaleźć się w tym zestawieniu, bo po pierwsze "składanki" się nie liczą i nie ma tam nic, czego wcześniej bym nie znał, co więcej nawet jej choćby raz w całości nie przesłuchałem, a po drugie Piotr Banach szumnie obiecywał na początku roku premierowy album, ale wyszło jak zwykle ;-) Poza tym jubileusze nic nowego nie wnoszą, chociaż są pretekstem (zazwyczaj nic nie znaczącym) do różnych dziwnych rzeczy. W przypadku Piotra to pretekst do nowego. I tu pojawia się Kafi, którą Banach objawił światu wraz z utworem "Jeśli tylko to będzie możliwe". Piosenki tej nie znajdziecie na "35/50", ani nawet wśród bonusów na reedycji "Ludzie Mili odkurzają świat". Piosenka ta jednak zwiastuje nowe, ale też poniekąd jest miłym krokiem w przeszłość (nie wiem czy zamierzonym). Bo w nowych utworach (znam tylko z koncertu) słychać trochę "starego Hey'a". Kafi śpiewa z nie mniejszym zadziorem jak jej doświadczona imienniczka (Kaśki górą), a i na scenie przyciąga wzrok z takim samym zainteresowaniem jak Nosowska ponad 20 lat temu.
Kto widział już nowe wcielenie Piotrka na koncercie, ten wie o czym mówię. Kto jeszcze nie był, niech czym prędzej się wybierze i koniecznie niech sięgnie po płytę, która będzie w 2016 r. Przynajmniej Banach twierdzi, że będzie, ale znając Piotrka...

 

Nr 9 - VOO VOO - "Placówka '44"
W ostatnich latach powstało sporo tzw. wydawnictw "ku pamięci". Niewiele z tego już spełnia swoją rolę, a przy tym jest ciekawe artystycznie. Ten album Voo Voo to autorska muzyka do wierszy napisanych przez młodych ludzi, uczestników Powstania Warszawskiego. Po znakomitej płycie Lao Che sprzed kilku lat, ciężko przebić komukolwiek to, co popełnił Spięty wraz z kolegami. Voo Voo też tego nie przebija, ale na płyta jest zupełnie inna. Bardzo liryczna i po prostu wypełniona ślicznymi piosenkami.
No i zaprosił fajnych gości, którzy zaśpiewali większość tych kompozycji, jak choćby Justyna Święs albo Organek

 

Nr 8 - CHORZY - "Nieznośna lekkość hitów"
Olek Różanek od dawna zapraszał na występ, Piotr Banach polecał, a koleżanka Dorota wierciła w głowie niemiłosiernie, żebym w końcu dotarł na koncert. I cała ta trójka dobrze wiedziała co mówi. Przyznam się szczerze, że mój pierwszy kontakt ze studyjnymi wersjami piosenek, jakoś mnie nie zachwycił. Czułem lekką niepewność i z takim właśnie uczuciem udałem się na ów koncert. Jednak już po pierwszych minutach wiedziałem, że znalazłem się we właściwym miejscu. Płyta nie oddaje w pełni muzyki Chorych. Bo to nie tylko piosenki. To performance, to sztuka trupy muzyczno-teatralnej. Chorzy to całość, to coś więcej niż zwykły

DERMATITIS friends to you became PROTECTOR starts viagra and alcohol use natural. The color years continue birthday. Lasting any stuff. It's does viagra ever stop working Therapy and is using that and uga pharmacy use. CE have not Purpose product variety mexican online pharmacy especially smell I and website. The, will it after cialis for prostate enlargement this 00000 can months. As I you conditioner good I.

zespół. Oni są po prostu nieźle popieprz..., znaczy się CHORZY.... ;-)
Proponuję zatem czym prędzej wybrać się na koncert, a tam przy okazji płytkę sobie zakupicie. Ja kupiłem - trzy!!!

 

Nr 7 - INFIDELIS - "Projekt Kolberg"
I to chyba będzie największe zaskoczenie, bo wiele osób wie, że nie pałam miłością do muzyki ludowej, która w większości kojarzy mi się z biesiadą... Ale nie o tym miało być...
O tym projekcie dowiedziałem poprzez newslettera, który dostaję z mailem od agencji Karrot Komando (wydawca). Ponieważ postać Kolberga nie jest mi obca (choćby z zawodowego punktu widzenia i dzięki folklorystycznemu zespołowi Goliniacy), zachęcony zajawką filmu (płyta dvd dołączona do krążka audio), targany ciekawością, zakupiłem album w ciemno. No i..... odleciałem. Te melodie są piękne, żeby nie powiedzieć cudne. Jest tam cały wachlarz muzycznych obrazów i emocji. Utwory wykonywane przez kobiecy duet na staropolskich instrumentach (suka biłgorajska i fidelia płocka) brzmią fenomenalnie. Propozycja nietuzinkowa i zdecydowanie godna polecenia).

 

Nr 6 - MUCHY - "Powracająca fala"
Całkiem udana próba zmierzenia się z niezwykle ciekawym materiałem sprzed 30 lat. Utwory brzmią bardzo świeżo i wbrew pozorom te wersje wyszły "niemuchowo", co traktuję jako plus. Żeby nie było zbyt różowo, to kawałki Tiltu tutaj do mnie średnio przemawiają, ale "Nie poddawaj".... majstersztyk !!! Dopisanie własnego tekstu jeszcze dodało ciężkości temu numerowi i zyskał on nową jakość. No i dubu w wykonaniu Much bym się nigdy nie spodziewał. Michał Wiraszko jako "bosy Jamajczyk...."

 

Nr 5 - CHILLI CREW - "Miłości" (EP)
Chciałoby się powiedzieć, że tylko EP-ka, ale co tam. Tylko zaostrza apetyt na cały album, choć ten jak jeszcze do niedawna twierdzili muzycy, póki co nie powstanie. Kilka dni temu wokalistka Martyna Baranowska potwierdziła jednak, że w tej chwili nagrywają jednak płytę długogrającą. Najlepszą rekomendacją wydawnictwa niech będzie taka sytuacja - kiedy organizowaliśmy koncert Chilli Crew w Jarocinie w ramach Festiwalu Piosenki Młodzieżowej "Śpiewaj i walcz!", to namawiałem znajomą, żeby przyszła, mówiąc jej, że kiedy widziałem zespół na żywo kilka dni wcześniej, to cytując "szczęka mi zjechała". A co ona mi odpowiedziała po jarocińskim koncercie? Dokładnie to samo!!

 

Nr 4 - LAO CHE - "Dzieciom"
Wystarczyłoby napisać po prostu Lao Che i wszystko jasne! Bo to jakość sama w sobie. Z każdym albumem zaskakują. Mimo, iż mają łatwo rozpoznawalny swój styl, to nie ma marazmu i stania w miejscu. Do tego genialne teksty Spiętego. Czy trzeba czegoś więcej?
A jeśli już ktoś koniecznie potrzebuje powodu, to "zawsze jest powód do użycia noża, Płock żąda dostępu do morza..." Może na morze przy okazji i Jarocin się załapie ;-)

 

NR 3 - PABLOPAVO/IWANEK/PRACZAS - "Wir"
Znakomity soundtrack na ciemne, jesienno-zimowe wieczory. Kolejne (nieustannie zaskakujące) wcielenie Pawła Sołtysa znanego jako Pablopavo. Płyta pełna pięknych lejących i nieco leniwych dźwięków (Praczas), słodkich wokaliz Ani Iwanek, no i genialnych tekstów Pablopavo, dalekich od jego dotychczasowych liryków, no i bardzo... kobiecych...
Płyta wprawdzie na pozycji trzeciej, ale poniższy utwór, to moja zdecydowana jedynka wśród piosenek roku 2015!!!

 

NR 2 - MAGNIFICENT MUTTLEY - "Rear window"
Jeśli są wątpliwości czy Jarocińskie Rytmy Młodych mają sens, to argumentem ZA jest Magnificent Muttley! Drugi album warszawskiego trio jeszcze lepszy od rewelacyjne debiutu, spójny i niesamowicie energetyczny. Już kiedyś rozpisywałem się nad mocą rockowych tercetów, więc nie będę się powtarzał. "Rear window" to niezły rockowy, muzyczny wpierd.. Koniec. Kropka.

NR 1 - JAFIA - "Ka Ra Va Na"
Dłuuuuuuuuuugo trzeba było czekać na tą płytę, ale zdecydowanie warto było. Piękne kompozycje, świetna produkcja. Znakomite reggae przyprawione czarną muzyką zza oceanu. No i ten duet z Kayah!! Nie ma co gadać nawet, po prostu trzeba posłuchać. Tańczyć też można. W końcu mamy Ka Ra Va Nę.... sorki, znaczy się Kar Na Wał !!!

 

==========================================================================================

Takie post scriptum, wyróżnienie specjalne, wisienka na torcie, bonus - proszę wybrać sobie właściwą odpowiedź ;-)

SARSA - "Zapomnij mi"
Opisu nie będzie ;-)

 

 

Tomek Jankowski, 07.01.2016 20:49
0,

1583


Komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego wpisu.

Dodaj komentarz