Uwaga! Ta strona używa plików cookies (tzw. ciasteczka), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

Większość młodzieży - mniej lub bardziej profesjonalnie - uprawia sport. Najczęściej jest to piłka nożna, koszykówka lub siatkówka. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że już w wieku 11 lat można jeździć na Mistrzostwa Europy. Postanowiłam więc przybliżyć czytelnikom GIG-anta dwie dziewczyny mające po 14 lat. Grają one w tenisa ziemnego i osiągają sukcesy na miarę światową. Przeprowadziłam więc wywiad z Igą i Mają.

GIG-ant: Kto kupił ci pierwszą rakietę tenisową i w jakim to było wieku?
Iga Świątek: Pierwszą rakietę odziedziczyłam po starszej siostrze, Agacie, gdy miałam pięć lat. Mam ją nadal w domu – trzymam na pamiątkę, gdyż ma dla mnie dużą wartość sentymentalną.  Wygląda jak typowa rakieta pięcioletniego dziecka - mała, lekka i wszędzie porysowana.
Maja Chwalińska: Wujek na urodziny w wieku 6 lat.

GIG-ant: Dlaczego wybrałaś akurat tenis ziemny?
I.Ś.: W naszej rodzinie tenis pojawił się dzięki mojemu tacie. To on dopilnował, żebyśmy przychodziły na zajęcia. W końcu pokochałyśmy bieganie po korcie i odbijanie piłeczki, więc tata nie musiał nas więcej namawiać. Oczywiście od najmłodszych lat przyglądałam się mojej siostrze, jak gra i niewątpliwie jej zazdrościłam – zawsze grała lepiej ode mnie, dzięki czemu byłam bardziej zmotywowana do częstego treningu.
M.Ch.: Podoba mi się w tym sporcie indywidualność, sama za siebie jesteś odpowiedzialna w każdym momencie na korcie.

GIG-ant: Czy masz jakiegoś idola sportowego?
I.Ś.: Nie mam konkretnego idola, lecz śledzę poczynania w WTA młodszych tenisistek, takich jak Eugenie Bouchard lub Belinda Bencic.
M.Ch.: Roger Federer i Justyna Kowalczyk.

GIG-ant: Jak wygląda twój zwyczajny dzień?
I.Ś.: Zazwyczaj mam dość napięty harmonogram. Pobudka o godzinie szóstej, gdyż mam dość daleko do szkoły – nie mieszkam w Warszawie. Na lekcjach jestem do godziny czternastej i od razu jadę na trening. Szkolny obiad jem w pośpiechu w samochodzie, co nie sprzyja sportowej diecie. Po dwugodzinnym treningu wracam do domu odrobić pracę domową, pouczyć się i zregenerować przed kolejnym dniem.
M.Ch.: Gdy nie ma wakacji, to wstaje o piątej - śniadanie, łazienka i jedziemy na trening na szóstą rano, trening - dwie godziny, zazwyczaj ogólnorozwojówka. Po treningu do szkoły, około siódmej lekcji, po szkole, trening tenisowy - dwie godziny. Po treningu odnowa ( prysznic, rozciąganie, masaż), po odnowie odrabianie lekcji, kolacja i około dwudziestej drugiej idę spać.

GIG-ant: Wolisz oglądać czy grać w tenisa?
I.Ś.: Zdecydowanie wolę grać w tenisa. Sprawia mi to większą przyjemność. Podczas roku szkolnego właściwie nie mam czasu na oglądanie.
M.Ch.: To i to sprawia mi ogromną przyjemność, ale chyba jednak wolę grać.

GIG-ant: Masz 14 lat, a już osiągasz sukcesy na miarę światową. Który jest dla ciebie najcenniejszy?
I.Ś.: Jednoczesne zdobycie dwóch tytułów - singlowego i deblowego - w Indywidualnych Mistrzostwach Europy do lat 14 jest dla mnie najcenniejszym sukcesem. Dało mi ogromną satysfakcję z dwóch powodów: po pierwsze nieczęsto się to zdarza, po drugie są to dla mnie wspaniałe i bardzo cenne zwycięstwa, dlatego że stanowią podsumowanie mojej kilkuletniej przygody w tourze Tennis Europe do lat 14, są zamknięciem bardzo ważnego początkowego etapu w mojej karierze. Duże znaczenie mają także Drużynowe Mistrzostwa Europy, gdzie reprezentując Polskę, wraz z drużyną, zdobyłam aż cztery medale – złoty w zimę 2015 roku, dwa srebrne w lato 2013 i 2014 roku oraz brązowy latem 2015.  W tym roku dzięki naszym sukcesom zakwalifikowałyśmy się na mistrzostwa świata. Osiągnęłyśmy tam trzecie miejsce, zapisując się w historii tego turnieju jako pierwsze Polki z takim sukcesem.
M.Ch.: To ciężki wybór, ale myślę, że wygrane turnieje europejskie do lat 14 i 16 w debla i singla, Zimowe Drużynowe Mistrzostwo Europy, 3 miejsce na Mistrzostwach Świata, wygrany debel na Mistrzostwach Europy w parze z Igą.

GIG-ant: Czy masz jakieś marzenia związane z tenisem?
I.Ś.: Oczywiście, że mam. Właściwie to dzięki nim mój zapał do gry nie maleje. Moim największym marzeniem jest wygranie Wielkiego Szlema, czyli czterech turniejów wielkoszlemowych w tym samym roku.
M.Ch.: Chce być najlepszą zawodniczką na świecie w rankingu WTA, wygrać Wielkie Szlemy i olimpiadę.

GIG-ant: Czy masz jakieś inne hobby oprócz tenisa?
I.Ś.: Uwielbiam słuchać muzyki i czytać książki, zwłaszcza fantasy. Czasami potrzebuję chwilowego oderwania się od rzeczywistości .
M.Ch.: Kiedyś ćwiczyłam również karate i siatkówkę, jednak tenis jest sportem, który najbardziej mi się spodobał.

GIG-ant: Wychodzisz na kort ze słuchawkami jak Victoria Azarenka. W czym ci to pomaga?
I.Ś.: Słuchanie muzyki przed meczem pomaga mi na wielu frontach. Czasami mnie pobudza, gdy mam ciężki dzień i nie czuję się w stu procentach nakręcona do walki, a czasami pomaga po prostu w odwróceniu mojej uwagi od przedmeczowego stresu.

GIG-ant: Co jest twoją najsilniejszą bronią podczas gry?
I.Ś.: Moim największym atutem jest top spinowy, forehand i serwis, dzięki którym potrafię przejąć i utrzymać inicjatywę w wymianie.
M.Ch.: Myślę, że moją bronią jest szybkie i zwinne poruszanie sie po korcie i czucie gry, np. przy skrótach, jak również przewidywanie kierunku uderzeń przeciwniczek.

GIG-ant: Jaki styl gry prezentujesz? Agresywny czy może wolisz się bronić?
I.Ś.: Prezentuję ofensywny styl gry.
M.Ch.: Mój styl gry jest trochę spowodowany moimi warunkami fizycznymi (jestem mała i drobna), wiec grając przeciwko wyższym i silniejszym zawodniczkom jednak próbuję wielu skomplikowanych wariantów gry, takich jak skrót i lob, często gram krótkie krosy, aby zmusić przeciwniczkę do ruchu, coraz więcej próbuję agresywnych zagrań; myślę, że moja gra jest już trochę podobna do stylu gry, który nazywa się kontratak.

GIG-ant: Czy spodziewałaś się, że zaczniesz odnosić sukcesy już w tak młodym wieku?
I.Ś.: Zawsze liczyłam, że będę zwyciężać, jednak nie myślałam, że kiedyś osiągnę na przykład mistrzostwo Europy. Mam zwyczaj zapisywania noworocznych postanowień. W 2013 roku jednym z nich było osiągnięcie pierwszej pięćdziesiątki europejskiego rankingu. Przez kilka miesięcy byłam na drugiej lub trzeciej pozycji, co jest chyba najlepszym dowodem na to, że nie spodziewałam się takiego sukcesu.
M.Ch.: Myślę, że nie. Jednak powiem, że te sukcesy, które osiągam teraz, nie są dla mnie niesamowicie ważne, ponieważ wyniki, które będą dla mnie bardzo ważne czekają mnie dopiero w przyszłości. Większość tenisistów, którzy wygrywali czy zachodzili bardzo daleko w turniejach np. Wielkiego Szlema, nie odnosiła tak ogromnych sukcesów w tenisie juniorskim, wiec cieszę się bardzo z moich wyników. Do tej pory jednak mam nadzieję, że jest to dopiero rozgrzewka przed zawodowym tenisem.

GIG-ant: W jakim wieku pierwszy raz pojechałaś na Mistrzostwa Europy lub Mistrzostwa Świata?
I.Ś.: Pierwszy raz na Mistrzostwa Europy do lat 14 pojechałam w wakacje 2014 roku, gdy byłam o rok młodsza od swoich rywalek. Mimo różnicy wieku, doszłam aż do ćwierćfinału, czyli do najlepszej ósemki turnieju, przy drabince rozpisanej na 128 zawodniczek.
M.Ch.: Pierwszy raz pojechałam na Mistrzostwa Europy, gdy miałam chyba 11 lat. Były to Mistrzostwa Europy do lat 12.

GIG-ant: Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
I.Ś.: Najbardziej lubię język angielski, ponieważ dzięki niemu nawiązuję kontakt z osobami różnych narodowości. Mam kilka przyjaciółek z zagranicy.
M.Ch.: Na pewno w - f  (hahaha).

GIG-ant: Czy wyjazdy na turnieje i treningi wpływają na twoje oceny w szkole?
I.Ś.: Po powrocie z turnieju zawsze nadrabiam zaległości, przez co znajduję się na tym samym etapie, co koledzy z klasy. Czasami naprawdę dużo mnie to kosztuje. Moje wysiłki zauważają nauczyciele i często wyciągają pomocną dłoń, dzięki czemu wyjazdy nie mają wpływu na moje oceny.
M.Ch.: Z roku na rok jest coraz trudniej pogodzić tenis z nauką, jednak do tej pory radziłam sobie z tym bardzo dobrze; miałam średnią powyżej 5.0 w każdej klasie.

GIG-ant: Bardzo dziękuję wam za udzielenie wywiadu. Życzymy powodzenia w dalszej karierze tenisowej :)

Anna Bochna, 18.08.2015 16:36
0,

744


Komentarze:

Jeszcze nikt nie skomentował tego wpisu.

Dodaj komentarz